W prezydenckim sondażu dla "GW" Lech Kaczyński zdobył 15 procent poparcia - wzrost to minimalny względem poprzednich notowań, w których miał 11 procent. Biorąc przy tym pod uwagę, że na PiS chce dziś głosować około 28 procent wyborców, oznacza to, że zaledwie co drugi z nich wybrałby obecnego prezydenta. I to w sytuacji, gdy w rankingu "Gazety" w zasadzie nie ma dla niego kontrkandydatów politycznych: Marcinkiewicz, Lis czy Cimoszewicz odbierają raczej głosy Donaldowi Tuskowi, a nie Kaczyńskiemu.

Reklama

Lech Kaczyński ma bardzo niskie notowania od kilku miesięcy. I ta lekka - biorąc pod uwagę błąd statystyczny wręcz minimalna - korekta może być też efektem współczucia. Część ludzi reaguje na to, że głowa państwa ma tak fatalne notowania i z przyczyn emocjonalnych zaczyna go wspierać. Do tego współczucia przyczyniają się też zapewne personalne ataki na prezydenta - również moje. Nie sądzę jednak, by była to jakaś ugruntowana zmiana sympatii.

Jestem pewien, że pan prezydent do końca 2009 roku i później będzie nadal postrzegany jako prezydent stronniczy i nieprzynoszący Polsce chwały. Ja natomiast będę go krytykował mniej, bo to niepotrzebnie wzbudza współczucie. Lech Kaczyński ma już tak niskie notowania, że trzeba go zostawić samemu sobie. Nic mu już nie pomoże.