ARTUR CIECHANOWICZ: Jak pan, Rosjanin, człowiek uznawany za osobę blisko związaną z Kremlem, może nazwać to, co wydarzyło się 17 września 1939 roku?
GLEB PAWŁOWSKI: 17 września 1939 roku jest dniem, w którym została zrealizowana cyniczna zmowa. Moim zdaniem był to najbardziej cyniczny akt w całej historii. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Jeśli odrzucimy wszelkie ideologiczne interpretacje, kwalifikacja czynu jest oczywista: podła zdrada.

Reklama

Szczerze mówiąc, reprezentuje pan dość oryginalny pogląd. Większość pana rodaków, jeśli w ogóle słyszała o 17 września, mówi, że była to konieczność historyczna. Miała ona na celu obronę Ukraińców i Białorusinów oraz odzyskanie historycznych ziem rosyjskiego imperium. Niektórzy uważają też, że była to sprawiedliwa zemsta za pobicie bolszewików w 1920 roku.
Nie zgadzam się z tym. Uważam, że zmowa, w wyniku której straciliście Kresy, jest plamą na honorze mojej ojczyzny. Zresztą cześć Rosji nie została jeszcze bardziej zbrukana jedynie dzięki temu, że Adolf Hitler w 1940 roku odrzucił propozycje Stalina, by bardziej zacieśnić współpracę. Kto wie, za co byliby odpowiedzialni Rosjanie, gdyby w II wojnie światowej zostali sojusznikami III Rzeszy. Nie chcę nawet o tym myśleć. Stalin zresztą później, na tyle, na ile to było możliwe w jego przypadku, miał wyrzuty sumienia, że potraktował Polskę w taki sposób.

Chyba pan żartuje? W jaki sposób miało to się niby objawiać?
Mówię jak najbardziej poważnie. Jest to zresztą znany fakt i właściwie nie wiem dlaczego tak słabo nagłaśniany. Są na to dowody w postaci dokumentów i protokołów. Podczas jednego ze spotkań z Rooseveltem i Churchillem Stalin otwarcie mówił, że Związek Radziecki ma dług wobec Polski, i zastanawiał się, jak może wam zrekompensować straty. Chciał wam jakoś wynagrodzić konsekwencje swoich własnych decyzji. Generalissimus przyznawał, że Rosja wzięła udział w czterech rozbiorach Polski. Ten czwarty miał właśnie miejsce 17 września 1939 roku.

Skoro nawet Stalin nie próbował tego ukrywać, dlaczego rosyjscy przywódcy dzisiaj próbują tę sprawę w najlepszym przypadku relatywizować, a w najgorszym po prostu szukają kolejnych uzasadnień dla złamania paktu o nieagresji, twierdząc na przykład, że 17 września państwo polskie już nie istniało?
Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć. Muszę jednak panu przyznać, że mnie też jest trudno zachować całkowitą bezstronność i nie zauważać mimo wszystko pewnych pozytywnych z dzisiejszego punktu widzenia konsekwencji. Jest po prostu druga strona medalu w całej sprawie. Jako człowiek urodzony na sowieckiej Ukrainie i mający określone doświadczenia i wspomnienia z dzieciństwa nie mogę nie zauważać, że moja ojczyzna zyskała na inwazji Armii Czerwonej 17 września do Polski. Dzięki temu terytorium Ukrainy dzisiaj ma taki kształt, jaki ma. Zresztą w 1939 roku większość nacjonalistów ukraińskich z Galicji uznała ten akt za coś pozytywnego. Cieszyli się, że obszar Ukrainy będzie się pokrywał z ich etnicznymi granicami. Właśnie dlatego nie mam i nie mogę mieć identycznego poglądu na wkroczenie Armii Czerwonej na Kresy jak wy.

Reklama

p

*Gleb Pawłowski, w czasach ZSRR działał w opozycji. Został skazany na trzy lata zsyłki za wydawanie i kolportowanie antysowieckich książek i czasopism. Obecnie jeden z czołowych kremlowskich politologów. Uważany za współtwórcę sukcesu Władimira Putina. Dyrektor Fundacji Polityki Efektywnej w Moskwie