Sprawa jest niesłychanie istotna. O ile ekonomiści i rynki finansowe raczej pogodzili się z wymiarem przyszłorocznego deficytu, to coraz bardziej ważne i aktualne staje się pytanie: co dalej? Tutaj nie chodzi o niezobowiązujące pomysły i prognozy, lecz o konkret i to o konkret wiarygodny. Polska w ostatnich kilkunastu miesiącach solidnie zapracowała na tę wiarygodność, czego wyrazem jest właśnie względny spokój, z jakim odebrano przyszłoroczny deficyt.

Reklama

Ale nic nie jest dane raz na zawsze. Polskiemu rządowi patrzy na ręce w zasadzie cały finansowy świat. Inwestorzy, którzy będą zastanawiać się, czy polskie papiery dłużne są aby solidną i bezpieczną inwestycją, czy agencje ratingowe, które już sygnalizowały, że pilnie przyglądają się polskiemu deficytowi. Co by się działo, gdyby doszły do wniosku, że należy coś zmienić w ratingu Polski, lepiej nie myśleć.

Deficyt to także problem dla nas wszystkich, obywateli tego kraju. Długi trzeba spłacać i jeżeli się nic nie zmieni, to ze swoich podatków będą je spłacać nasze dzieci i wnuki. Kosztem inwestycji w służbę zdrowia, edukację, naukę czy infrastrukturę. Z wysokim deficytem żyć się da, ale wszyscy od tego będziemy biedniejsi.