Biura dla byłych premierów ma być gotowe w najbliższych tygodniach. Decyzję o jego utworzeniu podjął osobiście szef partii Grzegorz Napieralski.

"Każda szanująca się partia, która posiada duży dorobek rządowy, korzysta z wiedzy i doświadczenia swoich byłych premierów" - tłumaczy rzecznik SLD Tomasz Kalita. I dodaje: "W zachodnich socjaldemokracjach byli premierzy mają należne sobie miejsce".

Miller i Oleksy mają nieformalnie doradzać SLD, pomagać w pisaniu różnych dokumentów i nawiązywaniu kontaktów zagranicznych. Ale jedynie na zasadzie luźnej współpracy. Bo etatów podobno nie dostaną.

Z powrotu na ul. Rozbrat zadowolony jest Miller. Twierdzi, że to dowód na dalszą "konsolidację SLD". - To dobry pomysł, a ja chętnie od czasu do czasu się z kimś spotkam - zapewnia.





Reklama

Zadowolenia nie kryje także Oleksy. Choć o pomyśle powołania biura jeszcze nie słyszał. "To ładnie. Ale to ma być wspólny pokój?" - dopytuje. Wyjaśniamy, że prawdopodobnie tak, za to z sekretariatem. Czy to dla Oleksego problem, że będzie dzielić biuro z Millerem? "Mnie to nie przeszkadza. Ale to nie jest praktyczne. Przecież będziemy przyjmować różnych gości i umawiać się z różnymi ludźmi. W jednym pokoju będzie to dość trudne" - mówi.

A w dodatku pokój ma być dzielony nie tylko między byłych premierów. Ma tam również powstać małe archiwum z różnymi pamiątkami dotyczącymi czasów świetności Oleksego, Millera i całej partii. Prawdopodobnie m.in. zdjęcia z najważniejszymi osobistościami czy listy gratulacyjne, jakie Miller otrzymał od zachodnich przywódców po wygranych wyborach w 2001 r. - Muszę przejrzeć swoje zasoby do tej "izby pamięci" - śmieje się Oleksy.





Miller i Oleksy odeszli z SLD w 2007 r. Ten pierwszy nie zgadzał się z decyzją ówczesnego kierownictwa, które nie zgodziło się na jego start w wyborach. Oleksy zaś po ujawnieniu w mediach nagrania z jego prywatnej rozmowy z Aleksandrem Gudzowatym. Swoimi wypowiedziami naraził się wielu partyjnym kolegom.

Obaj od czasu odejścia pojawiali się na Rozbrat raczej rzadko. Wpadali głównie, by odebrać korespondencję. "Do byłych premierów często przychodzą różne zaproszenia, listy. Część trafiała do mojego domu, ale część nadal na Rozbrat" - wyjaśnia Miller. I dodaje, że odwiedzał także swoją byłą sekretarkę.

Teraz Oleksy i Miller wracają do łask, przynajmniej tej części partii, która kibicuje Napieralskiemu. Symbolem pojednania miała być ostatnia konwencja partii, na której byli premierzy się pojawili. Miller oświadczył wówczas, że wraca do SLD. W najbliższych dniach prawdopodobnie stanie się pełnoprawnym jego członkiem. Oleksy takiej deklaracji jeszcze nie złożył, ale to raczej tylko kwestia czasu.

"Będę miał w tej sprawie jeszcze spotkania. Ale to nie jest tylko sprawa złożenia papierka i płacenia składek. To sprawa pewnego wyobrażenia o swojej obecności w partii" - mówi Oleksy. I podkreśla: "Poważny człowiek, jeśli decyduje się na powrót po zaszłościach z paru ostatnich lat, musi mieć świadomość, co by chciał w tej partii dokonać i w czym by widział swoją obecność i użyteczność. Myślę o tym i rozmawiam.