Minister pracy nie czekała na finisz prac nad Planem konsolidacji i rozwoju, którego częścią mają być rozwiązania dotyczące OFE. – Trzeba rozpocząć narodową dyskusję nad sprawą, która dotyczy 14 mln osób. Taka dyskusja nie może toczyć się tylko w gronie ekspertów – tłumaczyła wczoraj Fedak. Zapewniła, że publikacja projektu było jej samodzielną decyzją.

Reklama

Potwierdza to ministerstwo finansów, które zapewnia, że nic nie wiedziało o ruchu pani minister. Jacek Rostowski od początku wspierał Fedak w sprawie pomysłów na OFE.

Ustawa zaproponowana przez resort pracy ma być dokończeniem reformy emerytalnej. Do tej pory nie została bowiem ostatecznie uregulowana kwestia wypłat emerytur z OFE. Propozycja Fedak zakłąda jednak również zmniejszenie strumienia pieniędzy kierowanych do OFE z 7,3 proc. do 3 proc. naszej składki. To ten pomysł od tygodni był obiektem gorącego sporu na lini Boni-Rostowski. Chodzi o około 13 mld rocznie, które OFE inwestują w obligacje, zwiększając w ten sposób dług publiczny. Rostowski i Fedak chcą pozostawiać tę kwotę na specjalnym rachunku w ZUS. I w ten sposób księgowo zmniejszyć zadłużenie państwa.

Czy opublikowanie projektu przez Fedak przesądza o tym, że Boni przegrał tę bitwę? Według rzecznika rządu Pawła Grasia na razie nic nie jest rozstrzygnięte. – Po to się projekt wysyła do konsultacji, by wszyscy zainteresowani mogli się do niego odnieść. Tak jest i tym przypadku. Do finalnej wersji jeszcze długa droga - argumentuje Graś.

Reklama

Kłopotem rządu jest to, że propozycja Fedak i Rostowskiego napotyka potężny sprzeciw OFE i części specjalistów od ubezpieczeń społecznych. Im bardziej podoba się pomysł Boniego, który proponował, by zmienić definicję długu publicznego tak, aby obligacje kupowane przez OFE nie były do niego wliczane. Jak wyliczył, taka operacja zmniejszyłaby oficjalny dług publiczny o około 100 mld zł. Czy dalej tak uważa? W wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” Boni sam podkreśla, że państwo zadłuża się refundując ZUS-owi składki przekazywane do OFE. „Jeśli tego nie zmienimy, w 2060 roku z powodu samej reformy emerytalnej - przeniesienia części składek emerytalnych do prywatnych funduszy - dług wyniesie 100 proc. PKB ! Podkreślam sam dług emerytalny" - mówił w tym wywiadzie.

>>>Czytaj dalej>>>



Reklama

Grzegorz Osiecki : Dlaczego właśnie teraz przedstawia pani ten projekt?

Jolanta Fedak: A kiedy miałby być zgłoszony? Kiedy objęłam resort miałam tylko rok, by doprowadzić do wejścia w życie ustawy o wypłacie emerytur z nowego systemu dla kobiet kończących 60 lat. I mimo ogromnego pośpiechu, projekt wszedł w życie dziewięć dni po tym, jak przepisy powinny zacząć działać. Teraz zostały nam dwa lata, by rozstrzygnąć, jak ma ostatecznie wyglądać wpłata emerytur z OFE. To naprawdę nie jest dużo czasu.

Wiadomo, że minister Michał Boni ma inny pomysł.

Odnoszę wrażenie, że zmiana definicji długu, którą proponuje, niczego nie zmienia. Bo to, że dług nazwiemy inaczej nie znaczy, że pozbawimy go atrybutów. Przecież faktyczne zadłużenie nadal będzie się zwiększać. Będą też rosły koszty obsługi długu. Zmiana definicji niewiele rozwiązuje. Jeśli ktoś ma lepszy projekt, który rozwiązuje takie problemy, jak droga obsługa systemu, bezpieczeństwo przyszłych emerytur oraz jak najlepsza i jak najwyższa wypłata tych emerytur, to ja jestem na taką dyskusję otwarta.

Tyle że teraz to już bardziej spór polityczny niż merytoryczny. Boni i inni ministrowie byli uprzedzeni o założeniach do ustawy?

Postąpiłam zgodnie z procedurą. Wysłałam projekt do konsultacji międzyresortowych i społecznych. Teraz oczekuję na rzeczowe uwagi do tego projektu. Zresztą w planie prac rządu projekt tej ustawy jest umieszczony. To nie może być żadne zaskoczenie. Poza tym kwestia rządzenia polega na rozwiązywaniu sporów politycznych. Nie ma nic dziwnego w tym, że one są. Istotne, abyśmy potrafili je rozwiązywać. Proszę nie sprowadzać problemów merytorycznych do kwestii personalnych. Przedstawianie swojej koncepcji i jej obrony nie ma z tym nic wspólnego.

*Jolanta Fedak minister pracy i polityki społecznej