Jarosław Kaczyński zaprezentował się jako wyluzowany, pewny siebie polityk. Często się uśmiechał, chętnie żartował. Jego nastrój szybko udzielił się członkom komisji, którzy chyba zapomnieli, że mają wyjaśniać wpływy lobbystów na ustawę hazardową, a nie zabawiać się nawzajem rozmową.

Reklama

"Aż mi się ciśnie na usta żeby zapytać pana, czy grał pan w golfa?" - powiedział wicemarszałek Sejmu Franciszek Stefaniuk, odnosząc się do informacji, że hazardowy lobbysta Ryszard Sobiesiak to zapalony miłośnik golfa.

Pytanie Stefaniuka rozbawiło prezesa PiS. "Panie marszałku. Z przykrością muszę powiedzieć, że nie, chociaż bardzo bym chciał umieć grać w golfa i mieć takie możliwości. Ale nie mam, nie umiem i to jest już chyba stan stały" - przyznał śmiejąc się Jarosław Kaczyński.

"Proszę o pytania!" - próbował zdyscyplinować posła PSL szef komisji Mirosław Sekuła z PO. "Pozwolę sobie na takie rozluźnienie, bo jak inni grają w golfa,to wcale nie jest to śmieszne" - odparł Stefaniuk.

Swobodnie rozmawiało się prezesowi PiS także z Bartoszem Arłukowiczem, reprezentującym w komisji Lewicę. Do tego stopnia swobodnie, że w pewnym momencie zaprosił parlamentarzystę Lewicy do Prawa i Sprawiedliwości, co szybko podchwycił Sławomir Neumann z PO i doradził Arłukowiczowi, by skorzystał z tej propozycji.

"Nie zwykłem komentować słów pana posła Neumanna" - odparł Bartosz Arłukowicz. "Panu prezesowi Kaczyńskiemu za zaproszenie i ciepłe słowo dziękuję, ale nie skorzystam" - zwrócił się do szefa PiS i poprosił, by ten dobry nastrój, w jakim się znajduje, Kaczyński przelał na swoich partyjnch kolegów. "Trochę po cichu, trochę w tajemnicy przed panem toczymy dyskusje o polskiej prawicy i polskiej lewicy. Niech pan przeleje te dobre uczucia ze mnie na posłów Hofmana, Poncyliusza i Kamińskiego, a wtedy w Polsce będzie żyło się lepiej" - dodał, parafrazując wyborcze hasło Platformy Obywatelskiej. Sala wybuchnęła śmiechem.







Czytaj dalej >>>



Wesoło było również, gdy prezes PiS przekręcał nazwiska, na przykład posła Arłukowicza, nazywając go "Arłukiewiczem". "Ar-łu-ko-wi-cza" - poprawiał Kaczyńskiego Sekuła. Poseł jednak się nie obraził. "Nie jest pan pierwszy. Poseł Palikot przez trzy lata się nie nauczył" - przyznał Arłukowicz.

Reklama

Wtedy Kaczyński zdradził, że zdarzają mu się problemy z zapamiętaniem niektórych nazwisk. Na przykład Antoniego Macierewicza. "Zawsze uważałem, że to jest pana Maciarewicz, mimo że żeśmy się nieźle znali. Krótko mówiąc, to się zdarza przy trudnych nazwiskach" - stwierdził prezes PiS.

Nietypowo wyglądała też kolejna wymiana zdań między Jarosławem Kaczyńskim a Bartoszem Arłukowiczem na temat... przyjemności. Zdaniem byłego premiera przyjemności dzielą się na pożyteczne i niepożyteczne. Pożyteczne to na przykład sport, niepożyteczne - alkohol. "Otóż alkohol jest szkodliwy. Niemniej są niektórzy ludzie, choć nigdy nie ośmieliłbym sądzić, że pan poseł, którzy to lubią. W związku z tym państwo musi coś z tym zrobić. Z jednej strony nie może tego puścić ot tak, bo miałoby to bardzo negatywne skutki, a z drugiej trudno wprowadzać prohibicję. Zawsze kończyło się to niedobrze" - przestrzegał Jarosław Kaczyński.