Sprawa dotyczy słynnej, transmitowanej przez telewizje konferencji prasowej, podczas której Engelking ujawnił zapisy z podsłuchanych rozmów Kaczmarka, byłego szefa policji Konrada Kornatowskiego i ówczesnego szefa PZU Jaromira Netzla. Ujawnił także adresy mieszkania służbowego Kaczmarka w Warszawie i prywatnego domu w Gdańsku oraz imię żony.

Reklama

I właśnie o to były szef MSWiA ma pretensje. Dlaczego? Bo - jego zdaniem - upublicznienie tych informacji nie służyło postępowaniu, ani nie wymagało tego dobro śledztwa.

Teraz prokuratura sprawdza, czy zostało naruszone prawo. Jeśli dojdzie do wniosku, że tak było, to rozpocznie się formalne śledztwo.

Pod koniec sierpnia ABW zatrzymała Kaczmarka, Kornatowskiego i Netzla. Prokuratura postawiła im m.in. zarzuty zatajenia spotkania Kaczmarka z Ryszardem Krauzem 5 lipca w hotelu Marriott oraz wzajemnego nakłaniania się do fałszywych zeznań w sprawie przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa. Prokuratura nie zarzuciła im zdrady tajemnic co do samej akcji CBA, ani nie wystąpiła o ich areszt.

Reklama

Na specjalnej, transmitowanej przez telewizje konferencji prasowej, prokuratura ujawniła część materiału dowodowego, m.in. podsłuchy rozmów obciążające całą trójkę. Prezentację prowadził właśnie Engelking, komentując kolejne nagrania z hotelowych kamer oraz z podsłuchanych rozmów.

Kaczmarek żąda teraz od Skarbu Państwa 100 tysięcy złotych odszkodowania za nieuzasadnione zatrzymanie.

Jeden z jego obrońców tłumaczył, że wysokość roszczenia jest "w proporcji do show telewizyjnego na temat m.in. pana Kaczmarka". We wrześniu sąd uznał zatrzymanie Kaczmarka za "bezzasadne i nieprawidłowe".

Nowy minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski zapowiada odwołanie Engelkinga i powierzenie mu innej funkcji. Zdaniem ministra, "prokuratorzy powinni pracować merytorycznie, a niekoniecznie prezentować się na konferencjach prasowych czy uczestniczyć w spektaklach telewizyjnych".