Niedawny sondaż TNS OBOP dla DZIENNIKA pokazał, że Kopacz jest najsłabszym ogniwem w ekipie Donalda Tuska. Właśnie ją Polacy jako pierwszą usunęliby z rządu. Minister wie, że jeśli ma przetrwać, musi działać. I to szybko. Na sierpień premier zapowiedział ocenę pracy ministrów i dymisje tych, którzy się nie sprawdzili. Taki manewr zwykle poprawia rządowi notowania.

Reklama

Dlatego Kopacz na wtorkowej konferencji prasowej zapowiedziała, że odtąd na cyklicznych spotkaniach z dziennikarzami będzie prezentować efekty pracy resortu. Pierwszy przedstawiła od razu: od lipca polepszy się los dzieci chorych na hemofilię i cukrzycę.

Jolanta Grusza, dyrektor biura politycznego ministerstwa zapewnia, że konferencje to oryginalny pomysł samej szefowej. Jak się dowiadujemy z dobrze poinformowanego źródła, nad „dobrymi wiadomościami” pracują wszyscy wiceministrowie. Ale nie wolno im ich przekazywać mediom. Pokazuje to przykład Marka Twardowskiego. Choć to on odpowiada za listę leków refundowanych, nie chce o niej mówić. Ma ją zaprezentować osobiście minister Kopacz na następnej konferencji jako nowość. Twardowski nie chce więc tego psuć. "Od dobrych wiadomości jest pani minister" - tłumaczy.

Kopacz wesprze też prezes NFZ Jacek Paszkiewicz, choć jeszcze niedawno był w sporze z minister. Anulowała jego decyzję ograniczającą stosowanie niektórych preparatów onkologicznych. Po wezwaniu na dywanik Paszkiewicz oprócz 3 mld zł dla chorych na raka znajdzie jeszcze 80 mln zł na profilaktykę hemofilii i cukrzycy.

Reklama

Czy nowa strategia medialna Kopacz przyniesie jej sukces? Spece od marketingu politycznego twierdzą, że wręcz przeciwnie. Ich zdaniem konferencje to błąd.

"Kopacz sprawia wrażenie osoby nerwowej, nie panuje nad głosem, jakby miała wybuchnąć płaczem. Gdyby tak mówił minister infrastruktury, to bałbym się wsiąść do samolotu" - tłumaczy Eryk Mistewicz.

Podkreślając, że taka emocjonalna postawa w polityce jest niedopuszczalna. Mistewicz ma też wątpliwości, czy Kopacz zapanuje nad treścią swych wypowiedzi. Przypomina jej słynne słowa, że lekarze powinni zarabiać 12 tys zł. Zapoczątkowało to kryzys polityczny i lawinę roszczeń przedstawicieli kolejnych branż. Dlatego zdaniem Mistewicza cotygodniowe występy to strzał samobójczy.

Reklama

Z kolei Marek Balicki z SdPl jest przekonany, że zapowiedź cyklu konferencji to słomiany zapał. "Pani minister obiecywała, że będzie się spotykać z prezydium komisji zdrowia, bo tak szybko mieliśmy pracować nad jej ustawami. Teraz na komisje nie przychodzi i prace nad ustawami stoją w miejscu" - ocenia Balicki.

Jego zdaniem Tusk już myśli o odwołaniu Kopacz, ale ma kłopot, bo nie ma jej kim zastąpić. Elżbieta Radziszewsa z PO widzi jednak zalety inicjatywy Kopacz. "Im więcej <dobrych wiadomości”, tym lepiej. Dla chorych to najważniejsze informacje w życiu" - ocenia. Czy jednak to przekona premiera, by pozostawić Kopacz? "To już będzie jego decyzja" - ucina Radziszewska.