Zaczęło się od książki, a właściwie od jej zapowiedzi. IPN zamierza wkrótce wydać pracę dwóch historyków Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka, którzy badali zachowane w Instytucie dokumenty na temat agenta SB o pseudonimie Bolek. Ten pseudonim jest przypisywany Wałęsie, więc były prezydent od razu ostro zareagował. "Paru ludzi jest, którzy chcą mnie ześwinić" - ocenił plany IPN.

Reklama

Te słowa zaalarmowały część elity intelektualnej. 23 osoby, m.in. Adam Michnik, Władysław Bartoszewski, Tadeusz Mazowiecki, wystosowały w środę niezwykle emocjonalny apel o przeciwstawienie się "wymierzonej przeciwko Lechowi Wałęsie kampanii nienawiści i zniesławień".

"Chodzi mi o interes Polski w świecie. Wałęsa jest chlubą Polski. Występuję przeciw akcji, w której są ludzie palący kiedyś kukłę prezydenta": - wyjaśnia w rozmowie z DZIENNIKIEM Bartoszewski. Były polski prezydent zareagował na apel od razu. Na internetowym blogu napisał krótko: "Dziękuję". A w rozmowie z nami dodał: "Cieszę się, że parę osób, widząc, co się dzieje, zabrało głos".

To, co ucieszyło Lecha Wałęsę, zaniepokoiło z kolei inną grupę intelektualistów. Dla nich apel "23" jest wezwaniem do zablokowania publikacji IPN i cenzury badań historycznych. Już kilka godzin później pojawił się więc drugi list. "Nie możemy milczeć wobec wystąpień tworzących atmosferę zagrożenia wolności badań naukowych i wolności słowa" - napisali jego sygnatariusze. Wśród nich jest m.in. prof. Jadwiga Staniszkis, Ryszard Bugaj i Bronisław Wildstein.

Reklama

"W całej tej dyskusji nie chodzi o Lecha Wałęsę, ale o selektywny stosunek do trudnych historycznych debat. Podpisałam ten apel, by zaprotestować przeciwko zamykaniu ust naukowcom" - mówi nam Jadwiga Staniszkis.

Zdaniem Ryszarda Bugaja niedopuszczalne jest, że ktoś dokonuje oceny książki, która jeszcze się nie ukazała. I tłumaczy, dlaczego publikacja IPN budzi takie emocje, choć jeszcze nikt nie zna jej treści. "Nie chodzi tylko o <Bolka>. Część solidarnościowego środowiska zaniepokojona jest także tym, co będzie tam napisane na temat losów dokumentów związanych z Wałęsą po 1990 roku" - mówi Bugaj. Nawiązał w ten sposób do opinii niektórych publicystów, którzy twierdzą, że Wałęsa jako prezydent nie zwrócił części materiałów na swój temat wypożyczonych z UOP.