Decyzja Napieralskiego oznacza, że konflikt między nim a ubiegającym się o reelekcje Wojciechem Olejniczakiem wkracza w decydują fazę. Wczoraj na antenie TVN24 Olejniczak zadeklarował, że jeśli to on wygra, to nie zaproponuje Napieralskiemu stanowiska sekretarza generalnego. "Na pewno muszą być dokonane zmiany organizacyjne; chciałbym, żeby Napieralski uczestniczył w pracach organów statutowych, ale nie w taki wykonawczy sposób, bo tutaj było trochę problemów" -podkreślał obecny lider lewicy. W zeszłym tygodniu DZIENNIK pisał, że prawdopodobnym kandydatem Olejniczaka na to stanowisko będzie Krzysztof Janik.

Reklama

Napieralski na razie nie mówi, kogo zaproponuje na stanowisko sekretarza. "Na to przyjdzie czas za kilka tygodni, podczas regionalnych konwencji naszej partii" - podkreśla.

Karty wydają się rozdane. Kto może wygrać czerwcowy kongres? Politycy SLD z pierwszych stron gazet komplementują raczej Olejniczaka. Chwalą go przede wszystkim za otwartą głowę, umiejętność przyznawania się do błędów i wyciągania z nich wniosków. O Napieralskim mówią krótko - to wyznawca kultu słowa. Co innego tak zwany teren. Im dalej od warszawskiej siedziby partii na Rozbrat, tym o Napieralskim mówi się lepiej. To właśnie działacze terenowi będą główną siłą Napieralskiego.

"Boję się, że Grzesiek nie będzie mówił o przyszłości, tylko raczej będzie grał na starych sentymentach twardogłowych działaczy" - skarży się jeden z prominentnych posłów SLD. Nasz rozmówca przyznaje jednak, że właśnie taką retoryką Napieralski może sobie zjednać większość delegatów na czerwcowy kongres. "Ludzie są głodni sukcesu. Dlatego Olejniczak mówiący wprost, że na taki będą musieli jeszcze sporo poczekać, może przegrać" - podkreśla nasz rozmówca.

Reklama

Do kongresu jest jednak jeszcze sporo czasu. Wcześniej odbędą się wojewódzkie konwencje. Tam wybierani są delegaci. Dlatego politycy SLD mówią, że wraz z deklaracją Napieralskiego w partii zaczyna się wojna na śmierć i życie. "Obaj zdają sobie sprawę, że ich siłą będzie pokazanie wzajemnych różnic. Ale paradoksalnie tych jest niewiele, dlatego skupią się na wzajemnych atakach" - komentuje początek wewnętrznej kampanii jeden z najbardziej znanych polityków lewicy.

A programowo? Co proponuje Olejniczak, a co Napieralski? "Oleniczak gra szeroko, chce zgarnąć wszystko, co po lewej stronie. Napieralski odwrotnie, idzie wąsko, gra na twardy elektorat" - odpowiada Wacław Martyniuk.

Olejniczak chce skręcić jeszcze bardziej na lewo i zbliżyć się do związków zawodowych. "Chodzi o budowę pod szyldem sojuszu silnego ugrupowania o typowo lewicowym charakterze" - mówi nam kojarzona z jego frakcją Anita Błochowiak. Podobne postulaty jeszcze kilka miesięcy temu głosił Grzegorz Napieralski. Wtedy głównym hamulcowym takich zmian był nie kto inny, jak właśnie Olejniczak. "Jestem w polityce po to, by walczyć o swoje poglądy. Cieszę się, że teraz część z nich przejął także przewodniczący" - mówi ironicznie w rozmowie z DZIENNIKIEM Napieralski. Ale i on pytany o nowe pomysły, nie odpowiada. "Chcę, by te jako pierwsi poznali działacze" - kończy temat kandydat na szefa SLD.

Reklama

Jedno jest jednak pewne: niezależnie od tego, kto po czerwcu będzie przewodził SLD, Sojusz weźmie kurs zdecydowanie na lewo. Kierownictwo partii zapatrzone w hiszpańskiego premiera Jose Zapatero chce zagrać ostro i radykalnie w sprawach obyczajowych. Na sztandary zostanie wciągnięty antyklerykalizm, zmiana ustawy antyaborcyjnej i legalizacja związków partnerskich osób tej samej płci.

p

Sierakowski: W SLD i SdPl zwycięża popęd śmierci

Kamila Wronowska: Jest pan zaskoczony decyzją Borowskiego, że nie chce dalej grać z SLD?
Sławomir Sierakowski: I tak, i nie. Tak - dlatego że trudno powiedzieć, jaki pozytywny scenariusz przed SdPL widzi teraz Marek Borowski. SdPL i SLD po rozpadzie LiD wreszcie miały szanse przedstawić czytelną propozycję polityczną dla ludzi, a teraz cała para może pójść w gwizdek wzajemnych oskarżeń. Nikt z tego nic nie zrozumie, bo dla ludzi SLD i SdPL niczym specjalnie się nie różnią. Z drugiej strony rozumiem Borowskiego, który musiał być lojalny wobec swoich koleżanek i kolegów i zareagować jakoś na absurdalne ataki niektórych polityków SLD, którzy chcieli postawić SdPL w roli "kolejnego do odstrzału".

Odejście Borowskiego można uznać za porażkę Wojciecha Olejniczaka? Bo przecież SLD było przekonane, że SdPL z LiD nie odejdzie.
Nie wiem, czy było przekonane. Jeśli tak, nie należało zrażać do siebie polityków SdPL. Psychoanalityk powiedziałby o kłótni SLD i SdPL, że w obu partiach zwycięża dziś "popęd śmierci".

Co ma większą szansę na powodzenie: budowa centrolewicy przez SdPL i PD czy SLD i ich skręt w lewo?
Nie sądzę, aby SdPL i PD zbudowały razem cokolwiek. Z kolei problemem SLD nie jest żaden skręt - bo takich było już wiele w każdą stronę - tylko wiarygodność, konsekwencja i kompetencje.

Sławomir Sierakowski, lewicowy publicysta, red. nacz. "Krytyki Politycznej"

p

Dyduch: SdPl jest skończone

Kamila Wronowska: Kto skorzystał na rozpadzie LiD: SLD, SdPl, może PD?
Marek Dyduch: Nikt. Zmarnowano tylko dwa lata. Najbardziej zdezorientowani muszą być teraz wyborcy lewicy. Kto uwierzy w człowieka i formację, która jednego roku buduje koalicję, a drugiego ją rozwiązuje? Normalnie czeski film!

Kto jest winny?
Kierownictwo SLD, które nie liczyło się z innymi opiniami. Wielu ludzi na lewicy, w tym też ja, mówiło, że pójście w kierunku centrum, tam gdzie jest silna Platforma, jest błędem. Ale wtedy nie słuchano nikogo. Liczyły się tylko marzenia Aleksandra Kwaśniewskiego. Ale jak programowo z tego nic nie wychodziło, zrezygnowano z LiD. Tylko że nie podano żadnej alternatywy.

Dlaczego Borowski nie chciał dłużej grać z Olejniczakiem?
Bo nie miał innego wyjścia. Widział, że z SLD nie da się zbudować silnej lewicy. Wiedział też, że jego SdPl nie jest silną partią. Gdyby Borowski pozostał w LiD, nic by nie znaczył. Dlatego wolał uratować honor i godność polityczną, niż wikłać się w problemy Olejniczaka i Napieralskiego. Ale Borowski na swojej decyzji niczego nie wygra. On już swoją polityczną drogę przegrał, kiedy rozbił SLD i nie zbudował swojej mocnej partii.

SLD i SdPl są skończone?
SdPl jest skończone. Partia Borowskiego nie zaistnieje samodzielnie. Jedynym bytem politycznym, który na dziś jest w stanie samodzielnie funkcjonować jest SLD. Ale nie z Olejniczakiem i Napieralskim. Jeśli Olejniczak pozostanie przewodniczącym, a wykopie Napieralskiego, to i tak wcześniej czy później źle skończy. I wtedy SLD będzie musiało szukać innych liderów.

Kongres nic nie zmieni?
Uważam, że nie. Obstawiam, że Olejniczak utrzyma się jako przewodniczący i wytnie Napieralskiego. W tej sytuacji SLD jest skazane na powolną śmierć.

Marek Dyduch jest byłym działaczem SLD