Kaczyński: Kto dał szczególne prawa Rosji?

"Myśmy słyszeli o planie pokojowym, w którym nie ma mowy o integralności terytorialnej Gruzji. To być musi. Tych zasad się złamać nie da" - mówił zdecydowanym tonem polski prezydent o wynegocjowanych warunkach zakończenia konfliktu zbrojnego między Rosją a Gruzją. I podkreślał, że nic nie złamie jego solidarności z Tbilisi.

Reklama

Lech Kaczyński apelował do Stanów Zjednoczonych o jeszcze mocniejsze wsparcie dla Gruzji. "Narodowi gruzińskiemu także się należy bezpieczeństwo" - mówił.

Skrytykował też szczególną pozycję Rosji. "Ja się stykałem z przekonaniem, że Rosja ma szczególne prawo do godności. Skąd to się bierze? Kto Rosji daje do tego prawo? Dlaczego Rosja może dawać komuś nauczki?" - pytał retorycznie. I bez najmniejszych wątpliwości stwierdził: "To trzeba odrzucić!".

Reklama

Polski prezydent wezwał też polski rząd do większych wysiłków na rzecz pomocy humanitarnej dla Gruzji. "Trzeba je potroić" - przekonywał Lech Kaczyński.

Adamkus: Niech świat się obudzi i przypomni sobie Hitlera

Prezydent miał na konferencji w centrum Tbilisi mocne wsparcie przywódców krajów, którzy towarzyszyli mu w podróży do Gruzji. Niezwykle ostro wypowiadał się prezydent Litwy Valdas Adamkus.

Reklama

Sytuację w Gruzji i rozmowy z Rosją, która najechała ten kraj, porównał do tego, co działo się w Europie tuż przed drugą wojną światową. Przypominał, że rozmowy ówczesnych europejskich mocarstw z Hitlerem, które miały go obłaskawić, skończyły się tragedią całego kontynentu.

"Jesteśmy tu razem, bo wierzymy, że mamy obowiązek wspierać prawomocny rząd wybrany przez naród gruziński. Zeszłej nocy gratulowałem, że wreszcie nie słychać ostrzału i nalotów. Przez noc sytuacja się jednak zmieniła" - mówił prezydent Litwy.

"Wzywam wspólnotę międzynarodową, Unię Europejską, abyśmy zgłębili ten problem do końca. Temu krajowi nie daje się prawa prowadzić własnych spraw, a suwerenność Gruzji traktuje się jako coś, co tylko istnieje na papierze" - mówił bez ogródek Adamkus. Na koniec dramatycznie zaapelował: "Niech świat się obudzi i zapewni prawdziwe bezpieczeństwo dla tego regionu".

Saakaszwili: Agresorzy kradną nawet deski klozetowe

Prezydent Gruzji rozpoczął od opisu dramatycznej sytuacji w swoim kraju. "W tej chwili rosyjskie czołgi jadą na miasto Gori. Trwa tam grabież, kradzione są nawet deski klozetowe. Plądrowane są mieszkania Gruzinów, którzy musieli uciekać przed wojną. Jednocześnie w wąwozie Kodori Abchazi przypuścili szturm. Stworzono obozy internowania. Dostajemy doniesienia o łamaniach praw człowieka na szeroką skalę" - mówił poruszająco Micheil Saakaszwili.

"Obserwujemy klasyczne działania, czystki etniczne, znane z Bałkanów i drugiej wojny światowej. Świat rozmawia o pokoju, zawieszeniu broni, podczas gdy w moim kraju dzieją się najgorsze zbrodnie przeciw cywilom" - apelował do sumień światowych przywódców.