Opinia w tej sprawie leży od kilku dni na biurku przewodniczącego rady. Wydali ją prawnicy KRRiT. "Teraz skargę odeślę do TVN. Prawnicy uznali, że ta sprawa w żadnym obszarze nie leży w zakresie naszych obowiązków" - tłumaczy Kołodziejski. Dodaje, że opinia jest tak jednoznaczna, że nie będzie nawet przedmiotem obrad całej rady, bo nie ma w tej sprawie żadnej wątpliwości.

Reklama

"Mam nadzieję, że władze TVN to rozumieją" - mówi Kołodziejski. Czy Piotr Walter, prezes TVN, zrozumie argumentację rady? Tego jeszcze nie wiadomo. "Zajmiemy stanowisko dopiero wtedy, gdy dotrze do nas pismo od przewodniczącego Kołodziejskiego. Na razie nie trafiło ono do siedziby TVN" - mówi Karol Smoląg, rzecznik Grupy TVN.

Jak nieoficjalnie dowiedział się DZIENNIK, stacja prawdopodobnie jednak nie zostawi tak sprawy. "Mam wrażenie, że prawnicy rady zrobili wszystko, żeby wykazać, że ta sprawa nie podlega pod przepis, który mówi, iż KRRiT stoi na straży wolności słowa i niezależności" - mówi jeden z pracowników TVN.

Przypomnijmy: skarga telewizji dotyczy scysji, do której doszło pomiędzy Moniką Olejnik a Lechem Kaczyńskim na październikowym szczycie Unii Europejskiej w Brukseli. Prezydent zdenerwowany przebiegiem specjalnego wydania „Kropki nad i” po programie użył wobec dziennikarki stwierdzeń: "znalazła się pani na mojej liście", "wykończę panią" i "pożałuje pani".

Reklama

Dwa dni później Lech Kaczyński zadzwonił do Moniki Olejnik i ją przeprosił. Wysłał jej także kwiaty. Olejnik uznała sprawę za zamkniętą. Mimo przyjętych przez dziennikarkę przeprosin, TVN uznała, że incydent z głową państwa w roli głównej był zbyt poważny i wymaga interwencji KRRiT. Zdaniem byłego członka KRRiT Andrzeja Zarębskiego rada, nie zajmując się skargą stacji, zastosowała polityczny unik.

"Uznała, że może nie wypowiadać się w sprawie, w której doszło do przeprosin i w dodatku przeprosiny te zostały przyjęte. Poza tym do incydentu doszło poza anteną, więc tym bardziej rada miała wytłumaczenie, że interwencja w takiej sprawie nie leży w jej kompetencjach" - mówi Zarębski.