Roboczy lunch poświęcony kryzysowi ekonomicznemu i zorganizowany przez Sarkozy'ego rozpocznie się w Brukseli dziś o godzinie 13. Spotkanie ma potrwać nie dłużej niż 150 minut. "Mnóstwo czasu zajmie sam Sarkozy, bo jak włączy mu się gadane, to potrafi mówić nawet godzinę" - mówi DZIENNIKOWI jeden ze współpracowników prezydenta.

Reklama

>>>Przeczytaj, co misja prezydenta ma wspólnego z izraelską minister Goldą Meir i ZSRR?

To oznacza, że dla pozostałych 26 delegacji zostanie raptem po trzy minuty na wygłoszenie stanowisk. Niewiele, biorąc pod uwagę, jakie oczekiwania wobec prezydenta ma rząd. Wczoraj po południu Rada Ministrów w trybie obiegowym przyjęła uchwałę zawierającą stanowisko na dzisiejszy lunch przywódców unijnych. Tekst przygotowany w środę został wysłany do Kancelarii Prezydenta chwilę przed tym, jak Lech Kaczyński przyleciał ze Słowenii. Przed rozmową z ministrem finansów prezydent miał na zapoznanie się z tym stanowiskiem ledwie kilkadziesiąt minut. Na przygotowanie się do szczytu - praktycznie noc i dzisiejsze przedpołudnie.

"Instrukcje liczą cztery strony, z czego trzy i pół to sprawy ekonomiczne" - powiedział jeden z ministrów. Te trzy i pół strony to efekt środowych rozmów ministra finansów z premierem Donaldem Tuskiem. Jacek Rostowski we wtorek wieczorem wrócił z posiedzenia ECOFIN, czyli spotkania ministrów ds. gospodarczych i ministrów finansów państw członkowskich UE. Już w tym gremium wiele pomysłów Sarkozy'ego zostało odrzuconych. Te, które pozostały w programie dzisiejszego spotkania, najczęściej w niewielkim stopniu dotyczą Polski.

Reklama

>>>W Brukseli Donald Tusk przetestuje... Lecha Kaczyńskiego

Pewnie dlatego rząd kładzie taki nacisk na to, by prezydent koniecznie powiedział o krokach antykryzysowych podejmowanych w kraju, dacie wprowadzenia euro i ratyfikacji traktatu lizbońskiego. Tyle że to akurat sprawy, w których stanowisko prezydenta i Rady Ministrów dość znacząco się różnią.

To właśnie te elementy znajdują się na połowie strony, która powstała w KPRM we współpracy z MSZ. Złośliwość? Szef rządu zaprzecza. Pułapka? Niewykluczone. Jeden ze współpracowników premiera powiedział nam, że stanowisko będzie ujawnione jeszcze przed dzisiejszym szczytem. "Będziecie mogli o wszystko zapytać pana prezydenta" - powiedział jeden z rozmówców DZIENNIKA z rządu.

Reklama

Co na to głowa państwa? Zdaniem prezydenta stanowisko rządu na szczyt UE ma umiarkowany związek z przedmiotem obrad. Nicolas Sarkozy chce przedstawić przywódcom stanowisko przygotowywane na szczyt gospodarczy grupy G20 w Waszyngtonie 15 listopada. Prezydent zapewnił, że przedstawi stanowisko rządu w takim zakresie, w jakim będzie dotyczyć walki z kryzysem finansowym. "Oczywiście wspomnę o planie przyjęcia euro w 2012 r." - mówił w środę Lech Kaczyński. A traktat? Zdaniem prezydenta nie ma to związku z tematem spotkania. "Traktat to ledwie półtora zdania w naszym stanowisku" - przyznaje jeden z ministrów rządu Tuska.

Ale skoro prezydent będzie miał mało czasu, może nie zdążyć powiedzieć o wszystkim. Czy w takim razie Lech Kaczyński może przedłożyć stanowisko w formie pisemnej do protokołu? "Podczas tego spotkania nie ma żadnego protokołu, to robocze spotkanie" - mówi szef UKIE Mikołaj Dowgielewicz. To oznacza, że o takiej formie przedstawienia stanowiska nie ma mowy. "Jeśli prezydent położy je na stole, to zabierze je raczej kelner sprzątający ze stołu niż któryś z przywódców" - ironizuje jeden z rządowych rozmówców DZIENNIKA.