Dzień składania projektów nie jest przypadkowy, bo właśnie dziś obchodzimy Święto Trzech Króli. Dlatego stojący na czele inicjatywy obywatelskiej w tej sprawie prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki przyjedzie do Warszawy z grupą kolędników i zespołem Trubadurzy, którzy grać będą pastorałki.

Reklama

Kilkadziesiąt osób przejdzie z placu Trzech Krzyży do Sejmu, gdzie Kropiwnicki przekaże marszałkowi Sejmu projekt oraz 5 tys. podpisów potrzebnych do zarejestrowania inicjatywy. Gdy to nastąpi, komitet rozpocznie zbieranie podpisów. Potrzeba ich co najmniej 100 tys.

Szybszą ścieżkę wybrali posłowie PiS. Także dziś złożą swój projekt niemalże identyczny w treści i uzasadnieniu. Przewodniczący klubu PiS Przemysław Gosiewski podkreśla, że nie jest to żadna konkurencja, tylko komplementarna inicjatywa. "Trzymamy kciuki za prezydenta Łodzi i wspieramy jego działania, ale łatwiej będzie procedować projekt poselski" - wyjaśnia. I tłumaczy, że projekt obywatelski można tylko przyjąć albo odrzucić, tymczasem poselski można skierować do komisji. Pomysłodawcy wniosku obywatelskiego nie widzą problemu: "posłowie są obywatelami, więc cieszymy się, że włączają się w naszą inicjatywę" - mówi DZIENNIKOWI jeden z jej autorów Grzegorz Kaźmierczak.

Czy wnioskodawcy obu projektów nie obawiają się, że podzielą one los identycznej inicjatywy, która została odrzucona przez Sejm w październiku? "Mam nadzieję, że tym razem ze strony Platformy Obywatelskiej będzie większa otwartość" - mówi Gosiewski.

Posłowie Platformy nie pozostawiają jednak złudzeń. "Nasz negatywny stosunek do tej inicjatywy się nie zmienił" - mówi DZIENNIKOWI poseł Paweł Graś z PO. Stanowisko partii tłumaczy kryzysem gospodarczym. "Zajmowanie się projektem przez Sejm to strata czasu" - ucina.

Reklama

Pod pierwszym projektem obywatelskim podpisało się ponad 700 tys. osób. Inicjatorzy argumentowali m.in., że dzień ten jest wolny od pracy w 9 krajach Europy, w Polsce był też do 1960 r. Ponadto Polska z 12 dniami wolnymi jest pod tym względem dopiero 12. w Unii Europejskiej. Zdecydowanie przeciwny inicjatywie był rząd.

A Kropiwnicki zapowiada, że tym razem zbierze ponad milion podpisów.