"Ta dymisja to olbrzymie zaskoczenie" - mówi DZIENNIKOWI jeden z członków rządu. "Jeszcze wczoraj nie było mowy o dymisji ministra. Premier chciał tylko odwołać szefa więziennictwa. Sam Ćwiąkalski musiał wyjść z propozycją swojego odwołania i przekonał do niej Tuska. Nie wiem, jakich użył argumetów. Teraz premier szuka nowego ministra.Na pewno nie będzie to polityk. Raczej prawnik z dużym doświadczeniem."

Reklama

Minister ofiarą sondaży?

Natomiast, zdaniem prezydenckiego ministra Michała Kamińskiego, Ćwiąkalski padł ofiarą sondaży. Dziś rano "Rzeczpospolita" opublikowała badania, z których wynika, że 66 procent Polaków chce powołania komisji sejmowej w sprawie porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika, a 40 procent chciało dymisji ministra sprawiedliwości w związku ze śmiercią trzeciego podejrzanego w tej sprawie.

>>>Polacy chcą komisji w sprawie Olewnika

"To było najsensowniejsze, co może polityk zrobić w takiej sytuacji" - powiedział Zbigniew Ćwiąkalski po spotkaniu z premierem. Nie krył, że bezpośrednim powodem jego dymisji jest sprawa porwania i śmierci Krzysztofa Olewnika.

Reklama

Ćwiąkalski sam złożył dymisję na ręce premiera, a ten przyjął jego rezygnację.

"Nie poczuwam się do żadnej winy w tej sprawie. Błędy popełniono całe lata temu. W okresie 2001-2003. Ale jest teraz histeria w tej sprawie. Próba zbijania kapitału politycznego na ludzkiej tragedii. Ja sam zaproponowałem premierowi, że najrozsądniej będzie uspokoić tę sytuację i złożyłem rezygnację.(...) Co mogłem innego zrobić? Po za tym naprawdę trudno mi było wytrzymać ataki, jakie na mnie spadły, szczególnie ze strony PiS-u w związku ze sprawą Olewnika, chociaż pan Ziobro i pan Wassermann też dostawali od rodziny porwanego listy z prośbami o pomoce" - mówił Ćwiąkalski.

Reklama

>>>PiS chce nowej komisji śledczej

Kto zastąpi Ćwiąkalskiego? Raczej prawnik z dużym doświadczeniem. W rządowych kuluarach mówi się o Zbigniewie Hołdzie. Hołda jest kierownikiem Zakładu Prawa i Polityki Penitencjarnej Uniwersytetu Jagielońskiego. Jest też członkiem zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Jednak sam Hołda w rozmowie z DZIENNIKIEM nie potwierdził, że dzwoniono do niego z Kancelarii Premiera.

Prokurator nie poczuwa się do winy

Już wiadomo, że po dymisji Zbigniewa Ćwiąkalskiego z resortu odejdą kolejne osoby. Zapowiedział to sam Donald Tusk. Z ministerstwa odejdą: prokurator krajowy Marek Staszak i odpowiedzialny za więziennictwo wiceminister Marian Cichosz. Pracę straci też Jacek Pomiankiewicz, dyrektor Generalny Służby Więziennej oraz dyrektor zakładu karnego w Płocku.

Staszak zaprzeczył na antenie TVN24, że poda się do dymisji. Teraz już wiadomo, że straci pracę wbrew swojej woli. W rozmowie z dziennikarzami Informacyjnej Agencji Radiowej powiedział, że podobnie jak Zbigniew Ćwiąkalski nie poczuwa się do błędów merytorycznych w swojej działalności. W odróżnieniu od byłego ministra nie poczuwa się także do odpowiedzialności politycznej, gdyż nie jest politykiem.

"Jaki jest mój udział w tej sprawie, która wczoraj miała miejsce? Pazik nie pozostawał do dyspozycji prokuratury ani nie był w związku z naszą decyzją przewożony z zakładu karnego w Sztumie do zakładu w Płocku". Prokurator dodał, że w nie widzi związku pomiędzy swoimi działaniami, a sytuacją, która się wydarzyła.