"W tamtym czasie SB miało opanowane wszystkie struktury państwa. Dlatego nie wierzę, by służbom specjalnym PRL nie udało się odnaleźć sprawców tych zbrodni. Skoro Kiszczak tak gwałtownie reaguje na pytania o śmierć księży Niedzielaka i Suchowolca, to najpewniej ma coś na sumieniu" - mówi DZIENNIKOWI Andrzej Gwiazda

Reklama

Podobnie uważa historyk Wojciech Roszkowski. "Zachowanie byłego szefa MSW jest wieloznaczne i nie świadczy o nim dobrze. Można przypuszczać, że posiada kłopotliwą dla siebie wiedzę, którą nie chce się podzielić" - podkreśla prof. Roszkowski.

To była gra specsłużb

Wątpliwości, że za zagadkowymi zgonami księży stało SB, nie ma także historyk Jan Żaryn.

"To był element gry specsłużb, które przed rozpoczynającym się Okrągłym Stołem wywierały presję na działaczy Solidarności. MSW testowało, jak wiele opozycja jest w stanie znieść opozycja i czy w obliczu rozmów o podziale władzy jest w stanie de facto legitymizować zbrodnie, za którymi stał PRL" - uważa prof. Żaryn

Reklama

Proszę wyłączyć kamery

Wczoraj podczas telewizyjnego wywiadu gen. Czesław Kiszczak, szef bezpieki PRL, zapytany o o zagadkowe śmierci księży Stefana Niedzielaka i Stanisława Suchowolca (obaj zostali zamordowani w styczniu 1989 roku) zażądał wyłączenia kamer.

"Pan chce rozmawiać na tematy plotkarskie. Niech Pan będzie poważny" - mówił coraz bardziej poirytowany, gdy dziennikarz telewizji TVN24 dociekał, czy komuniści nie chcieli zatuszować spraw zgonów księży.

Reklama

Przez chwilę Czesław Kiszczak starał się być ugodowy i zmieniać temat. "Nie umówiliśmy się, żeby się kłócić" - mówił. Kiedy jednak dziennikarz nie zgodził się na prowadzenie rozmowy według narzuconego przez generała scenariusza, szef komunistycznego MSW stał się stanowczy. "Pan mnie pyta o głupoty" - rzucił Kiszczak. "Nie rozmawiam z panem więcej" - powtórzył kilka razy. A na koniec rozkazał: "Proszę wyłączyć kamery". I wyprosił ekipę telewizji ze swojego domu.

Nie pokazana minuta ciszy

Księża Stanisław Suchowolec i Stefan Niedzielak - kapelani "Solidarności" - zginęli w tajemniczych okolicznościach na kilka dni przed rozpoczęciem obrad Okrągłego Stołu. Gdy rozmowy już trwały, reprezentujący stronę solidarnościową mecenas Władysław Siła-Nowicki zaproponował, by uczczono ich śmierć minutą ciszy. Tak się stało, ale transmitująca obrady Telewizja Polska tej części obrad nie pokazała.