Film "Opór" nakręcony na podstawie książki prof. Necmany Tec wzbudził wielkie zainteresowanie, jeszcze zanim wszedł na ekrany polskich kin. Nie tylko dlatego, że odtwórcą głównej roli jest ostatni James Bond, czyli Daniel Craig. Emocje wzbudziło to, czy opisana w filmie historia Tewjego Bielskiego i jego partyzantów jest prawdą czy fikcją tylko udającą fakty.

Reklama

W dyskusję włączyła się "Gazeta Wyborcza". Dwóch jej dziennikarzy - Piotr Głuchowski i Marcin Kowalski - przez pół roku pisali książkę, której dali tytuł "Odwet". Reklamowali ją jako prawdziwą historię braci Bielskich. Swoją książkę promowali m.in. w programie "Dzień Dobry TVN". Gazeta chciała też, by pozycję wydawaną w serii Biblioteka Gazety Wyborczej wsparli swoim autorytetem najlepsi fachowcy od historii Żydów.

Dlatego redakcja zwróciła się o recenzję do prof. dr hab. Moniki Adamczyk-Garbowskiej z Zakładu Kultury i Historii Żydów na lubelskim UMCS i red. Dariusza Libionki. Z naszych informacji wynika, że ani kierownictwo redakcji, ani naukowcy nie mieli pojęcia, jaki będzie finał tej sprawy.

Co odkryli naukowcy? "Już po kilkunastu stronach lektury zaczęło nam towarzyszyć przemożne uczucie, że już gdzieś wcześniej o tym wszystkim czytaliśmy. Niby inaczej, a jednak bardzo podobnie" - napisali w recenzji prof. Adamczyk-Garbowska i Dariusz Libionka z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN. W dalszej części recenzji niemal wprost oskarżyli reporterów o plagiat książki prof. Tec. "Nie dość, że Głuchowski i Kowalski czerpią z niej garściami, to w dodatku dość swobodnie poczynają sobie z wieloma faktami, tworząc jeszcze bardziej niewiarygodne sytuacje" - napisali recenzenci. Wytknęli też autorom, że w wielopozycyjnej bibliografii nie wspomnieli akurat o książce prof. Tec. Recenzję wydrukowała w weekend "Gazeta Wyborcza".

Reklama

Dzień później Głuchowski zamieścił odpowiedź, w której odrzucił zarzuty naukowców. "Jej autorzy nigdzie tego nie piszą, bo naraziliby się na konieczność dowiedzenia swych słów, ale niedwuznacznie sugerują, że oto mamy plagiat" - triumfował. "Ta odpowiedź to unik" - mówi DZIENNIKOWI prof. Adamczyk-Garbowska. Faktycznie, Głuchowski odniósł się do wielu zarzutów merytorycznych, ale etyczne pominął. Dlatego recenzenci napisali polemikę. Ma się ukazać w czwartek.

Dzień, w którym recenzja prof. Adamczyk-Garbowskiej i red. Lebionki dotarła do redakcji "Gazety Wyborczej", nie należał do najłatwiejszych. Według naszych informatorów,Adam Michnik był gotów zwolnić obu autorów z pracy. Uratowała ich wicenaczelna Helena Łuczywo. Nieoficjalnie wiadomo, że dziennikarze rozmawiali z szefującym obecnie gazecie Jarosławem Kurskim. I zostali ukarani. Zostają w redakcji, ale wypadną z "Rankingu wybitnych dziennikarzy". To ci, którzy są najlepiej oceniani przez szefostwo "Gazety Wyborczej", promowani przez tytuł i nominowani do najważniejszych nagród. Sam Głuchowski trzykrotnie odbierał prestiżowego "Grand Pressa" za swoje reportaże. Według naszych informatorów, Agora wycofa się też z promowania książki o braciach Bielskich.

O sytuację w "Gazecie Wyborczej" chcieliśmy zapytać samych zainteresowanych. Głuchowski i Kowalski odpowiedzieli, że wszystko, co mają do powiedzenia, napisali i napiszą na łamach swojej gazety. Jarosław Kurski najpierw poprosił o telefon. Potem jego asystentka poprosiła o pytania mailem. Ostatecznie jednak wiceszef gazety odpisał tylko, że dyskusja na łamach gazety jest "całkowicie transparentna".

Reklama

Jeśli prof. Adamczyk-Garbowska i red. Lebionka mają rację, to czy Głuchowski i Kowalski popełnili plagiat? Medioznawca prof. Wiesław Godzic przyznaje, że to niezmiernie trudna sytuacja."Może trzeba stworzyć nowe pojęcie? Że to wtórne, nic nie wnoszące?" - zastanawia się. Opowiada historię pewnego doktora, który napisał książkę, "zrzynając z pracy badaczki kanadyjskiej". "Nie umieścił jej w bibliografii, ale wpadł, bo wysłał jej swoją książkę po polsku. A ta, ciekawa jego odkryć, przetłumaczyła sobie na angielski" - opowiada prof. Godzic.

p

Bracia Bielscy byli obywatelami polskimi pochodzenia żydowskiego. W latach 1927 - 1929 służyli w 30. Pułku Strzelców Kaniowskich Wojska Polskiego. Po agresji Niemiec na Związek Radziecki zostali powołani do Armii Czerwonej, z której wkrótce zdezerterowali. Uciekając przed gettem, utworzyli w Puszczy Nalibockiej żydowski oddział partyzancki zwany Otriadą Bielskich. Oddział osiągnął liczebność prawie 1200 ludzi. Początkowo był samodzielny, od końca 1942 r. działał zaś pod komendą sowiecką, toczył walki głównie z formacjami Białoruskiej Policji Pomocniczej. Od grudnia 1943 r. brał także udział w walkach partyzantki radzieckiej ze Zgrupowaniem Stołpce Okręgu Nowogródek Armii Krajowej.

Bielscy są podejrzewani o współudział w rzezi 128 mieszkańców wsi Naliboki, w tym kobiet i dzieci. 20 marca 2001 na wniosek Kongresu Polonii Kanadyjskiej Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Łodzi rozpoczęła śledztwo w tej sprawie. Na 80 dotychczas przesłuchanych świadków masakry kilkunastu rozpoznało wśród atakujących osoby narodowości żydowskiej. Zdaniem IPN, Tewjego ani jego braci wśród zbrodniarzy nie widziano. Film "Opór" pokazuje Tewjego Bielskiego jako bohatera ratującego Żydów przed śmiercią. Książka prof. Tec, na podstawie której powstał ten obraz, opisuje losy Bielskich znacznie mniej jednoznacznie. Sama prof. Tec była autorką jednej z pierwszych książek o Polakach niosących pomoc Żydom "When Light Pierced the Darkness", która do tej pory nie doczekała się polskiego wydania.