"Ustanawiam nagrodę w wysokości miliona złotych za informacje, które mogą nam pomóc w doprowadzeniu winnych morderstwa przed wymiar sprawiedliwości" - powiedział dziś Sikorski.

"Dlaczego nie udało nam się odbić Polaka? Po raz pierwszy mieliśmy udział z zupełnie innego rodzaju porywaczami. Ścięcie to drastyczna scena potwierdzająca, że w tym wypadku mamy do czynienia z ludźmi, którzy są złem w czystej postaci i którzy swój honor budują na tego rodzaju scenach" - mówił szef MSZ.

Reklama

"Po drugie, w tym rejonie panuje wojna i niestety nie był to dobry czas na prowadzenie negocjacji" - dodaje minister.

„Po trzecie, porywaczy interesowało tylko spełnienie warunków politycznych. Uwolnienie najpierw 60, potem czterech ich kamratów. Każdy rząd miałby problem, żeby takich ludzi zwolnić. Ludzi, którzy mogą ponownie zabić” - tłumaczył szef MSZ.

Reklama

>>>Oto zmarnowana szansa na uratowanie Polaka

Sikorski dodał, ze ministerstwo przypuszcza, że to nie była ostatnia taka tragedia. "Ci mordercy mają w swoich planach zabicie następnych zakładników. Mają ich” - mówił minister.

Jak polska strona zamierza ukarać morderców geologa? "Uczciwie państwa informuję, że szanse na pojmanie zabójców nie są duże. Ale mamy nadzieję, że zostaną pojmani przez służby bezpieczeństwa lub służby graniczne innych krajów" - przyznał minister.

Reklama

Na koniec dodał, że tamtych rejonach podróżował swego czasu (gdy relacjonował walki talibów z radzieckimi żołnierzami w latach 80.) i wie jak jest to niebezpieczny teren. "Gdyby była szansa, użylibyśmy wojska. Ale, proszę mi wierzyć, że nie było na to szans" - powiedział Sikorski.

Teren, na którym przetrzymywano Polaka, to rejon w którym znajdują się nielegalne fabryki broni i największe na świecie wytwórnie heroiny. Porywacze i ludzie za nimi stojący, dysponują nie tylko bronią maszynową, ale także wyrzutniami rakiet - zaznaczył Sikorski - dlatego nie można było wysłać w ten rejon helikopterów. Z drugiej strony, na tym terenie żyją ludzie, którzy obracają miliardami dolarów z narkobiznesu. To właśnie tam ukrywać może się kierownictwo Al Kaidy. Amerykanie nie mogą od lat odnaleźć Bin Ladena, który może przebywać w tym rejonie - tłumaczył minister.

>>>"Po Polaka można było wysłać komandosów"

"Byliśmy bardzo blisko porwanego Polaka. Wszystkie działania naszych służb oceniam wysoko i nie mam żadnych zastrzeżeń do swoich podwładnych" - tak premier Donald Tusk podsumował starania polskich specsłużb, które miały ocalić polskiego inżyniera. On też dodał, że nie było możliwości wysłania do Pakistanu polskich komandosów, którzy mogli by odbić Piotra S.. Tusk zapewnił, że śledztwo w sprawie brutalnego morderstwa będzie kontynuowane, aż do ujęcia sprawców. "Mamy dużo cierpliwości, aby doprowadzić sprawę do szczęśliwego finału" - stwierdził szef rządu.