Kaczyński był dobrze przygotowany do rozmowy w stacji, którą PiS jeszcze niedawno bojkotowało. Nie było pytania, po którym by się pogubił. Na niewygodny cytat - tak jak np. słowa Zyty Gilowskiej o tym, że dobrze jest szybko wprowadzić euro w Polsce - odpowiedział kontrcytatem z tejże samej Gilowskiej, że dziś w czasie kryzysu przygotowania do zmiany waluty zrujnowałyby polską gospodarkę.

Reklama

>>>Prezes PiS ujawnia Olejnik, dlaczego się zmienił

Nie znaczy to, że udało mu się zdominować dziennikarkę, tak jak zdarzyło się to trzy dni wcześniej w programie Tomasza Lisa. Grzecznie odpowiadał na każde pytanie Olejnik, zazwyczaj nie pokazując po sobie irytacji. Wyglądało, że tylko dwa razy drgnął z niezadowolenia. Raz, gdy pytany o swojego brata, wyraźnie zażądał, by traktować go jako osobną postać. Drugi raz, gdy Olejnik porównała język Janusza Palikota do retoryki Kaczyńskiego z poprzednich lat. Prezes PiS zażądał, by go nie porównywać do tego polityka PO, bo nie chce się obrazić na dziennikarkę. Szybko jednak się poprawił i z uśmiechem zaznaczył, że bardzo nie chce się obrażać na Olejnik, bo - co sam zauważył - ten wywiad to ich pierwsze spotkanie po latach. Kilkakrotnie też deklarował, że odcina się od agresywnego języka w polityce.

Były premier w kokieteryjny sposób kilka razy próbował rozbroić Monikę Olejnik. Ze słodkim uśmiechem mówił np. o jej często trafnych spostrzeżeniach. Na listę pytań pewnie nie wpłynął, ale być może złagodził atmosferę rozmowy. Pytania zaś zaczęły i skończyły się obecnymi kwestiami gospodarczymi. Większość rozmowy zdominowały sprawy z czasów rządów PiS. I widać było, że Kaczyński woli odpowiadać na pytania o kryzys. Mówił o dobrym spotkaniu z Donaldem Tuskiem - który nie ma już wilczych (o co pytała Olejnik), ale "miłe oczy". Rozwodził się na temat deficytu budżetowego, euro.

Reklama

Olejnik bardziej była zainteresowana bilansem rządów PiS. Tu Kaczyński odpowiadał zdaniami, które już znamy: chwalił się dokonaniami, tłumaczył, że nie miał bezpośredniego wpływu na obsadę władz TVP, odcinał się od koalicji z LPR i Samoobroną. Był zresztą zabawny moment, gdy Olejnik atakowała go za obniżenie składki rentowej, a Kaczyński - niemal jak liberał - odpowiadał, że dzięki temu w kieszeniach obywateli zostało więcej pieniędzy. Bronił się też argumentami "salonowymi", np. cytatem z Jacka Kuronia, lub stwierdzeniem o "grubej kresce" odcinającej to wszystko, co było złe za rządów PiS.