Marcin Graczyk: Każde spotkanie Donalda Tuska z Jarosławem Kaczyńskim traktowane jest jak pojedynek. Kto go wygrał?
Adam Bielan: Mam nadzieję, że to ostatnie takie spotkanie, na które patrzy się w ten sposób. Już od paru miesięcy liczyliśmy na przełamanie relacji pomiędzy nami, największą partią opozycji a rządem. Myślę, że się udało.

Reklama

Nie było zwycięzcy?
Jarosław Kaczyński na pewno okazał się politykiem skutecznym. Doprowadził do tego, że rząd się z nami spotkał. Zabiegaliśmy o to od jesieni.

A w trakcie rozmowy mieliście wrażenie, że wasze argumenty trafiają do Donalda Tuska?
Tusk na pewno zdaje sobie sprawę, że liczba głosów, którymi dysponuje w Sejmie, nie wystarczy, aby forsować pewne rozwiązania. Zwłaszcza takie, które społecznie nie będą popularne. Sytuacja gospodarcza jest poważna i wymaga współpracy ponadpartyjnej. Mam wrażenie, że premier w końcu to zrozumiał. Donald Tusk jest teraz bardziej otwarty na argumenty opozycji niż jeszcze kilka dni temu.

Ale oprócz wymiany argumentów towarzyszyły temu spotkaniu emocje?
Jarosław Kaczyński pokazał, że jest politykiem opanowanym. Zresztą wszyscy to wiedzieli na konferencji przed spotkaniem i po nim, a także wieczorem w programie Moniki Olejnik. W trakcie rozmowy z Tuskiem prezes był bardzo spokojny. To premier był wyraźnie zdenerwowany, ale to nic dziwnego - ma teraz na głowie sporo problemów zarówno tych dotyczących kryzysu, jak i tych związanych ze swoim gabinetem, choćby ze sprawą Andrzeja Czumy.

Reklama

Premier okazywał to zdenerwowanie?
Jak najbardziej, ale podkreślam - to w tej sytuacji zrozumiałe.

Adam Bielan, rzecznik PiS

p

Reklama

Marcin Graczyk: Jeśli traktować spotkanie Donalda Tuska z Jarosławem Kaczyńskim jako pojedynek. To kto pana zdaniem go wygrał?
Sławomir Nowak*: To nie był żaden pojedynek.

Nie?
Nie, normalny element obyczaju politycznego, który jest praktykowany przez nasz gabinet.

Politycy PiS mówią jednak, że to spotkanie to ich wielki sukces, bo to oni od paru miesięcy domagali się takiego spotkania, a rząd go nie chciał?
Rozumiem, że PR-owcy PiS próbują sprowadzić to spotkanie do tego typu zagrywek. My to traktujemy inaczej. Spotkania szefa rządu z liderami opozycji na temat spraw ważnych dla państwa są czymś normalnym. Ja rozumiem, że ten obyczaj jest obcy PiS, ale naszą misją jest także cywilizowanie Prawa i Sprawiedliwości i uspokajanie nastrojów.

A to prawda, że Donald Tusk był w trakcie tego spotkania zdenerwowany?
Nie, pan premier był bardzo spokojny i powściągliwy. Ponieważ to szef PiS na początku rozmowy był lekko spięty, pan premier starał się tę atmosferę rozluźnić. Czasami musiał bardzo wolno i obrazowo tłumaczyć rzeczy, których pan prezes Kaczyński nie rozumiał, a które leżą u podstawy postępowania rządu. Robił to z pełną cierpliwością, wykazując się przy tym nawet empatią. Jedyny moment ożywiony tej rozmowy, to rozmowa o deficycie. Gdy pan premier dobitnie powiedział, że nie będzie zgody na to, by zadłużać polskie rodziny, że to jest polityka nieodpowiedzialna i w ten sposób postępować nie będziemy.

Kto był lepiej przygotowany do tej rozmowy?
Nie jestem tu obiektywnym obserwatorem, ale na pewno oczekiwaliśmy od PiS więcej konkretów, tych jednak nie było, nic nowego się tak naprawdę nie dowiedzieliśmy. Na przykład gdy pan Kaczyński zaproponował rezygnacje z OFE, pan premier spytał go o szczegóły tego projektu, wtedy jednak usłyszeliśmy, że projektu jeszcze nie ma, że jest dopiero na etapie planowania.

*Sławomir Nowak, szef gabinetu politycznego Donalda Tuska