Zapowiedź premiera Tuska, że rząd będzie interweniował na rynku walutowym, jeśli kurs spadnie poniżej 5 złotych za euro, nie poprawiła sytuacji polskiej waluty. Za euro płacono dziś 4,8324 zł. A eksperci są w większości zgodni, że deklaracja rządu zamiast pomóc może zaszkodzić.

Reklama

Doradca społeczny prezydenta do spraw ekonomicznych Ryszard Bugaj uważa, że zapowiedź rządowej interwencji jest co najmniej niefortunna. "Tego rodzaju decyzji się nie zapowiada. Wobec spekulantów walutowych trzeba zachować bowiem jak najwięcej niepewności" - powiedział Bugaj.

>>> Tusk zapowiada obronę złotego

Ostrzejszy w sądach jest wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha Andrzej Sadowski. Zapowiedź Tuska o interwencji uznał za "najbardziej szkodliwą w okresie jego urzędowania w zakresie konsekwencji gospodarczych".

Według Sadowskiego spekulacja walutą jest możliwa tylko wtedy, kiedy władze danego kraju informują, że będą broniły wartości waluty. Podkreślił, że polskie zasoby są "mikroskopijne" i nie ma szans na utrzymanie kursu złotego na określonym poziomie. Dodał, że deklaracja premiera jest tylko zachętą do spekulacji. Jego zdaniem po takiej zapowiedzi jest gwarantowane, że euro będzie kosztowało 5 złotych.

Reklama

Odmiennego zdania jest Marcin Piątkowski z Akademii Leona Koźmińskiego, były ekonomista Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Uważa on, że wypowiedź Tuska to dobra wiadomość, ale być może tylko chwilowo zatrzyma spadek wartości waluty.

"Nie wiadomo, czy ta wypowiedź premiera wystarczy na długo, bo już tydzień wcześniej również przez chwilę złoty się umocnił, kiedy premier wspominał o możliwości interwencji. Teraz złoty jest znowu słaby" - powiedział we wtorek.

Reklama

Zdaniem głównego ekonomisty domu maklerskiego X-Trade Brokers Przemysława Kwietnia wypowiedź premiera jest ryzykowna i może wpłynąć na kolejny spadek wartości złotego.

Ocenił, że lepiej byłoby, gdyby premier powiedział, że rząd planuje taką interwencję, a nie wyznaczał kurs, przy którym taka interwencja nastąpi.

Ekonomista Ryszard Petru powiedział, że rząd już ponad tydzień temu zapowiadał, że podejmie stosowne kroki, aby zapobiec spadkowi naszej waluty, ale nie działał i "to ośmieliło do dalszej spekulacji na złotym".

"Teraz rynek sprawdzi, na ile rząd jest silny. Chce zobaczyć, na jakim poziomie będzie ta interwencja i w jakich kwotach" - wyjaśnił ekonomista.

Ekspert dodał, że Polska ma stosunkowo małe rezerwy walutowe i samotne interwencje mogą nie wystarczyć. "Na interwencję NBP musiałby wydać co najmniej kilka lub kilkanaście z 55 miliardów euro rezerw" - wyjaśnił Petru.

W opinii prof. Leszka Klanka z Akademii Finansów w Warszawie interwencja na rynku walutowym może ustabilizować kurs złotego, ale na krótko.

Według eksperta rząd może sprzedać środki otrzymane z Komisji Europejskiej na realizację unijnych programów. "Jest to 7,5 mld euro. Uruchomienie tej kwoty mogłoby na krótko ten atak uspokoić" - argumentował. Przyznał, że interwencja na rynku walutowym może nie przynieść spodziewanych efektów, a pieniądze przeznaczone na ten cel zostaną stracone.

Klank uważa, że spekulacje na rynku walutowym bez interwencji będą trwały dalej, a złoty może dalej spadać, osiągając kurs nawet 6 zł za euro.