"Nie wierzę w deklarację Kaczyńskiego, by gotów był oddać władzę. Nie po doświadczeniach z Kazimierzem Marcinkiewiczem" - uważa Marek Migalski. Dodał, że wyznanie prezesa PiS w tygodniku "Wprost" to dla niego kolejny element kampanii ocieplania wizerunku najważniejszego polityka opozycji. "To takie dopieszczanie aniołków Kaczyńskiego, wysuwanie kobiet na pierwszy plan ma zdjąć z prezesa PiS odium osoby rządnej władzy" - dodaje politolog.

Reklama

To zagrywka PR

Ta kampania coraz częściej krytykowana jest przez działaczy PiS. Nie ukrywają, że wyznanie Jarosława Kaczyńskiego wprawiło ich w konsternację.

"Taka roszada nigdy nie była omawiana nawet w bardzo ścisłym gremium" - mówi DZIENNIKOWI Adam Lipiński, bliski współpracownik byłego premiera. "To zagrywka PR. Kolejny element <pudrowej> kampanii" - dodaje wyraźnie zniesmaczony inny z ministrów ekipy Kaczyńskiego.

Reklama

Gęsicka byłaby dobrym premierem

W spekulacjach, która z kobiet mogłaby przejąć tekę po Kaczyńskim, najczęściej wymieniana jest Grażyna Gęsicka. "Była bardzo dobrze ocenianym ministrem rozwoju regionalnego, także przez opozycję" - mówi nam poseł PiS, bliski współpracownik Jarosława Kaczyńskiego.

Z kolei Zbigniew Wassermann stwierdził, że gdyby miał być w rządzie kierowanym przez kobietę, to w fotelu szefa gabinetu widziałby właśnie Gęsicką.

>>> Czy PiS skończy w kabarecie – komentarz Cezarego Michalskiego