"Od 1980 roku trzymaliśmy się od księdza Jankowskiego tak daleko, jak się dało" - mówi nam Andrzej Gwiazda. Tłumaczy, że wówczas nie było jednoznacznych dowodów współpracy Jankowskiego z SB, ale po analizie tego, co docierało do bezpieki, wszystko jednoznacznie wskazywało na księdza. "Teraz te podejrzenia znalazły naukowe potwierdzenie" - mówi Gwiazda.

Reklama

>>> Jankowski to kontakt operacyjny SB

Dawny opozycjonista kwestionuje wyjaśnienia, że ksiądz Jankowski mógł nieświadomie przekazywać SB informacje podczas spotkań z oficerami. "Przecież nie można kwestionować inteligencji księdza. Jankowski nie był tak głupi" - dodaje.

>>> Ks. Isakowicz-Zaleski broni Jankowskiego

Andrzej Gwiazda mówi nam, że raporty "Delegata" - bo pod takim pseudonimem SB zarejestrowała księdza Jankowskiego - wykluczają nieświadomość. Twierdzi, że z dokumentami bezpieki zapoznał się podczas wizyty u papieża Jana Pawła II.

Reklama

Historycy IPN nie mają wątpliwości, że ksiądz Henryk Jankowski był kontaktem operacyjnym o pseudonimie "Libella" lub "Delegat". Informacja ta znajduje się w przypisie do książki "Aparat represji wobec księdza Jerzego Popiełuszki, 1982 - 1984".