To właśnie jej komisja pracuje nad nowelą ustawy. Dzisiejsze wysłuchanie miało pomóc posłom w podjęciu decyzji. Ale nikt nikogo nie przekonał do swoich racji. "Przeciwnicy mają prawo wyrażać swoje opinie. Ale my nie mamy wątpliwości: karać można, stosować przemoc - nie" - mówi wiceszefowa sejmowej komisji polityki społecznej Magdalena Kochan.

Reklama

Najwięcej kontrowersji wywołuje zakaz bicia dzieci, który zaproponował sam premier Donald Tusk. Propozycję oprotestowali dziś przedstawiciele środowisk katolickich i konserwatywnych. Dowodzili, że w praktyce zakaz oznacza odebranie rodzicom prawa do wychowywania dzieci.

>>> Oto politycy wychowani na klapsach

"Wielokrotnie otrzymałem klapsa. Myślę, że w naszym stowarzyszeniu nie ma osoby, która by go nie otrzymała, a wyrośliśmy na dobrych ludzi" - przekonywał Michał Baran z Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. A Radosław Waszkiewicz ze Stowarzyszenia Rodzin Dużych Trzy Plus dowodził, że zakaz bicia dzieci jest niezgodny z konstytucją."Jeżeli naprawdę leży państwu na sercu dobro dziecka, prosiłbym o rozważenie takiej ustawy, która zakaże rozwodów w rodzinach, w których są wychowane dzieci" - apelował. Bo - jak argumentował - w ten sposób rodzicie krzywdzą o wiele bardziej, niż kiedy dają mu klapsa.

Reklama

Kontrowersje wzbudził też proponowany przez rząd zapis, iż pracownik socjalny może zabrać dziecko z domu, jeśli zagrożone jest jego zdrowie lub życie. "Powinniśmy to bardzo mocno uszczegółowić lub usunąć" - mówiła Anna Samusionek z Fundacji Razem Lepiej.

Rządowego projektu broniły natomiast te organizacje, które na co dzień zajmują się przeciwdziałaniem przemocy. "Bardzo się cieszymy, że ta ustawa powstaje. To ogromny krok w kierunku ochrony dzieci" - mówiła Maria Keller-Hamela z Fundacji Dzieci Niczyje.

>>> Pobijesz dziecko, państwo ci je zabierze

Reklama

Padły też propozycje zaostrzenia rządowych rozwiązań, m.in. tego, który pozwala odizolować sprawcę przemocy od ofiar. Anna Gołębiewska-Smela z Partii Kobiet postulowała, by nakaz eksmisji agresywnemu członkowi rodziny wręczali interweniujący policjanci. Beata Mirska ze Stowarzyszenia "Damy Radę" twierdziła jednak, że problem leży gdzie indziej. Argumentowała, że już teraz policjant ma prawo wyprowadzić sprawcę przemocy z mieszkania. Zabiera go jednak maksymalnie na dwie doby i jeśli w tym czasie sąd nie postanowi inaczej - sprawca wraca do domu. "Postulujemy izolację sprawcy od ofiary w procesie przygotowawczym. Nie czekajmy na wyrok sądu karnego. Niech decyzje podejmują sądy 24-godzinne" - apelowała Mirska.

Z pilnym trybem zgodziła się jedna z obecnych na sali kobiet, która sama była ofiarą przemocy domowej. "Przez myślenie <zostawmy rodzinę w spokoju> miałam powybijane zęby, połamane palce i kilkakrotnie złamany nos>" - wyznała.