Wróciłem i wszystko stało się takie przewidywalne. Od przekroczenia progów niby-europejskiego lotniska Okęcie słyszę na nowo: a to że IPN jest zły, że ktoś oddał order prezydentowi, że Wałęsa się obraził, że trzeba bojkotować telewizję publiczną i z drugiej strony brać po cichu od niej pieniądze i w końcu że Niesiołowski znowu kogoś zwyzywał.

Reklama

Na szczęście trwało to kilka dni. Święta nadchodzą, bez politycznego zgiełku, w trakcie których jedynymi troglodytami będą blokersi wylewający wiadra zimnej wody za kołnierze dziewcząt, które bardziej czy mniej świadomie wyszły w lany poniedziałek rano na ulice. Na zdrowie. Na szczęście od tych troglodytów nic poważnego nie zależy.