"Walentynowicz przebywała wtedy na spotkaniu z robotnikami w Radomiu. Funkcjonariusze SB i tajni agenci mieli spowodować, by opozycjonistka przenocowała u TW <Karola>. Plan zakładał, że w trakcie pobytu w mieszkaniu opozycjonistce zostanie podany furosenit, środek na odwodnienie, który w dużych dawkach powoduje zawał serca. Do próby otrucia ostatecznie nie doszło, bo Anna Walentynowicz wcześniej niż zakładano wyjechała z Radomia" - donosi TVP.Info

Reklama

>>> Wałęsa jest bohaterem, Walentynowicz nie

O sprawie trzy lata temu poinformowała sama Walentynowicz. "W trakcie spotkania robili wszystko, żeby mnie ośmieszyć. Atmosfera była okropna i postanowiłam, że nie będę nocować, tylko wrócę do Gdańska. W ten sposób plan się nie udał" - mówiła.

Z ustaleń serwisu internetowego TVP Info wynika, że pion śledczy IPN postawił dziś zarzuty dwóm funkcjonariuszom SB biorącym udział w "kombinacji operacyjnej" zmierzającej do otrucia Walentynowicz: Wiesławowi S. i Tadeuszowi G.

Reklama

>>> Walentynowicz i PiS razem przeciw Wałęsie

Zdaniem IPN, usiłując narazić Annę Walentynowicz na niebezpieczeństwo utraty życia, złamali oni obowiązujące w PRL prawo, dopuszczając się tym samym zbrodni komunistycznej. Postawiono im dwa zarzuty: przekroczenia uprawnień i działania w zorganizowanej grupie przestępczej. Grozi im do pięciu lat pozbawienia wolności.

Podejrzani nie przyznają się do postawionych im zarzutów.