"Generalna teza tej publikacji brzmiała: w swojej polityce zagranicznej Stany Zjednoczone przywiązują zbyt małą uwagę do relacji z krajami Europy Środkowo-Wschodniej, a wręcz poddają ten region ryzyku nadmiernego wpływu Rosji. Biały Dom oficjalnie tego listu nie komentował, co nie znaczy, że list pozostał bez odpowiedzi" - pisze Siwiec na swoim blogu na platformie onet.pl.

Reklama

>>>Kwaśniewski i Wałęsa napisali list do Obamy

"Wkrótce potem wysoki rangą polityk Białego Domu zaprosił przedstawicieli Unii Europejskiej na spotkanie w tej sprawie. No właśnie - nie przedstawicieli krajów-sygnatariuszy, ale całej Unii. Pierwsze zdanie amerykańskiego polityka brzmiało podobno tak: "I didn’t like this letter at all" ("Wcale mi się nie podobał ten list"). Dalej było równie chłodno, choć bardziej dyplomatycznie. Amerykanie uważają, że sformułowane oceny mijają się z realiami, nowy prezydent przecież w Pradze wygłosił ważne, strategiczne przemówienie, polityka amerykańska jest w tej sprawie stała, a w ogóle taki list i sposób jego opublikowania nie jest metodą dobrego zachowania wśród przyjaciół" - dodaje Siwiec i kończy tak: "Mam powody wierzyć osobie, która mi to wszystko opowiadała i dlatego piszę o sprawie kłopotliwej. Byli politycy mają wyjątkową licencję na pisanie czego chcą i do kogo chcą. Ich słowa mogą wspierać pozytywne tendencje lub nie. Wygląda na to, że tym razem grono wybitnych i zasłużonych ludzi po prostu nie trafiło ze swoimi ocenami."

>>>Przeczytaj ten wpis na blogu Marka Siwca