Wczoraj minął termin, do którego zachodni politycy mieli potwierdzić swój przyjazd do Gdańska. "Oczekujemy ostatecznych deklaracji do 10 sierpnia" - przyznała nam w połowie dnia Dominika Cieślak, zastępca dyrektora Centrum Informacyjnego Rządu.

Reklama

Po południu już było wiadomo. Oprócz Angeli Merkel i Władimira Putina na Westerplatte przyjadą premierzy Czech, Estonii, Finlandii, Holandii, Litwy, Łotwy, Serbii oraz przewodniczący obecnie Unii premier Szwecji.

Za to niższą rangą reprezentację mogą wysłać alianci sprzed 70 lat. Francję będzie reprezentował jedynie minister spraw zagranicznych Bernard Kouchner. Jeszcze niedawno rząd liczył, że w zastępstwie Nicolasa Sarkozy’ego przyjedzie przynajmniej premier Francji. A co z pozostałymi sojusznikami Polski?

>>>Putin znajdzie chwilę tylko dla Tuska

Wiadomości z Londynu i Stanów Zjednoczonych wciąż nie nadeszły. "Na razie nie możemy powiedzieć, kto będzie reprezentował Stany Zjednoczone na uroczystości w Gdańsku" - mówi rzeczniczka amerykańskiej ambasady w Warszawie Jeanne Briganti.

Reklama

Źródła w kancelarii premiera przyznają, że nie ma żadnych szans, aby na Westerplatte zjawił się polityk tej samej rangi co kanclerz Angela Merkel i premier Władimir Putin, czyli Barack Obama. Organizatorzy wciąż jednak mają nadzieję, że do Polski przyjedzie wiceprezydent Joe Biden, bądź sekretarz stanu Hillary Clinton.

Jeszcze gorzej jest z Wielką Brytanią. Polskie władze nie mają żadnego sygnału, kto będzie reprezentował kraj, który we wrześniu 1939 roku jako pierwszy wypowiedział wojnę III Rzeszy, aby wywiązać się z zobowiązań sojuszniczych wobec Polski. "MSZ cały czas prowadzi rozmowy w sprawie przyjazdu przedstawicieli naszych aliantów" - mówi rzecznik rządu Paweł Graś. I podkreśla, że zasadniczym sukcesem premiera Tuska jest przede wszystkim przyjazd do Westerplatte kanclerz Merkel i premiera Putina.

Reklama



Andrzej Przewoźnik, organizator spotkania, przyznaje nam, że na potwierdzenie, kto będzie reprezentował na Westerplatte Wielką Brytanię i Stany Zjednoczone, przyjdzie poczekać „do 15, a pewnie nawet 20 sierpnia”. Jak przekonuje, termin 10 sierpnia na potwierdzenia nie był żadną sztywną datą.

Jednak ta zwłoka poważnie utrudnia przygotowania do uroczystości. Nie wiadomo na przykład, jak wiele czasu w tej sytuacji przeznaczyć na przemówienia każdego z zachodnich przywódców. Przemawiać mają tylko szefowie rządów i głowy państw. Kłopoty z przygotowaniem się do obchodów mają też służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo. Współpracownicy Władimira Putina już w czwartek przyjeżdżają do Warszawy, aby przygotować szczegóły wizyty rosyjskiego premiera. Wcześniej to samo zrobili niemieccy dyplomaci.

Politycy PO wciąż jednak liczą na to, że do Polski zjadą na obchody najważniejsi politycy zachodni. Tym bardziej że rząd od wielu miesięcy zapowiadał, że będzie to wielkie wydarzenie dla całej Europy. "Zobaczymy, jest jeszcze trochę czasu" - uspokaja polityk zajmujący się sprawami zagranicznymi.

A jeśli z byłych aliantów nie przyjedzie nikt z pierwszej ligi? "To by znaczyło, że kiepsko nas potraktowali i nie podchodzą do nas poważnie. Tak poważnej rocznicy odkąd jesteśmy w Unii, jeszcze nie było. Powinni na niej być politycy pierwszoplanowi. Ale nie upatrywałbym tu porażki rządu" - mówi poseł PO Antoni Mężydło.