>>>Prezes TVP: PO chce biurokratycznego systemu nakazowego

W ubiegłym tygodniu zespół przygotowujący nową ustawę medialną w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego pod przewodnictwem prof. Tadeusza Kowalskiego przedstawił założenia do niej. Zapowiadają one zupełnie nową organizację i sposób finansowania mediów publicznych. Umożliwią usunięcie obecnych władz TVP i Polskiego Radia.

Sama ustawa ma być gotowa w październiku. Platforma chce, aby jeszcze w tym samym miesiącu dokument został uchwalony przez parlament. "Ustawa zostanie przedstawiona jako projekt poselski, a nie rządowy, co znacznie przyspieszy prace" - tłumaczy DZIENNIKOWI Zbigniew Chlebowski, szef klubu PO.

Późną jesienią ustawa trafi do prezydenta, a po ewentualnym jego wecie wróci do parlamentu. I tu powstaje problem, który PO napotkała już przy poprzednim projekcie medialnym autorstwa posłanki Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej. Będzie musiała przekonać do niego lewicę. "Cały czas rozmawiamy z SLD i Grzegorzem Napieralskim" - przekonuje Chlebowski.

"To nieprawda. Na temat mediów nie rozmawiałem z przewodniczącym klubu PO od lipca. A jeżeli prowadzi rozmowy z kimś innym, to znaczy, że popełnia duży błąd" - mówi szef SLD. Deklaruje jednak chęć negocjacji. "Jesteśmy gotowi usiąść i rozmawiać. My mamy czyste sumienie, zgłosiliśmy dwa projekty medialne, które nie zostały wykorzystane. Teraz czekamy na propozycję PO" - mówi Napieralski. Negocjacje z ramienia lewicy ma prowadzić w tej sprawie Jerzy Szmajdziński.

Na razie o przyszłości mediów publicznych Napieralski rozmawia z PSL, które wzięło na siebie rolę mediatora w tej sprawie pomiędzy lewicą a Platformą. Ludowcy są zirytowani wolnym tempem prac nad ustawą medialną. "Jeżeli nie zdążymy jej uchwalić do końca roku, obecna KRRiT już 1 stycznia może wybrać nowe rady nadzorcze radia i telewizji. A wtedy przez parę lat mamy związane ręce" - mówi Stanisław Żelichowski, szef klubu PSL.

Zgodnie z obowiązującym prawem rady nadzorcze TVP i Polskiego Radia są nieusuwalne podczas swojej kadencji, w tym przypadku byłoby to do 2012 r. Ludowcy wraz z SLD uzgodnili, by najpierw zająć się zmianą KRRiT (o której w projekcie ministerstwa nie ma mowy), a dopiero potem nową ustawą przygotowaną przez zespół prof. Kowalskiego.

Do obecnego 5-osobowego składu KRRiT zostałoby dokooptowanych kolejnych 6 osób wybranych przez Sejm i Senat. To pozwoliłby zyskać przewagę nad obecnymi członkami Rady rekomendowanymi przez PiS, LPR i Samoobronę. PO jednak zdecydowanie odrzuca ten pomysł. "Nie ma mowy. Fragment dotyczący zmiany KRRiT dołożymy do projektu ustawy Ministerstwa Kultury" - mówi Chlebowski.











Reklama