Anna Wojciechowska: Jeszcze miesiąc temu wierzyła pani w Platformę i mądrość Donalda Tuska. Była pewna, że jego konflikt z pani mężem się wyjaśni.
Nelly Rokita: Tak. Sądziłam, że wszystko się ułoży. W święta zaczęłam się jednak wahać. I w końcu uświadomiłam sobie, że zachowania Donalda Tuska wskazują, że Platforma skręca w lewo, że Tusk zdecydował się na współpracę z Aleksandrem Kwaśniewskim, a Jan Rokita mu w tym przeszkadza. Brutalnie został wyrzucony z pracy asystent Jana. A mojego męża odsunięto od pracy gabinetu cieni, którego był pomysłodawcą.

Próbowała pani spytać Tuska, o co w tym wszystkim chodzi?

Do Tuska nie ma dostępu. On sam, jak i inni czołowi politycy Platformy, w ogóle nie kontaktował się z Rokitą. Poparcie dla Tuska w PO jest bardzo duże, ludzie idą z prądem, a ten prąd płynie w kierunku lewicy. Jest też w partii dużo niezadowolonych, ale oni boją się głośno mówić.

Politycy PO zaprzeczają, że jest im blisko do Kwaśniewskiego. Skąd u pani takie przekonanie?
Przecież Tusk i Kwaśniewski byli i są zaprzyjaźnieni. Kwaśniewski poparł Tuska na prezydenta kraju, a potem Hannę Gronkiewicz-Waltz na prezydenta Warszawy. Kwaśniewski daje Tuskowi większy elektorat niż Rokita, a największym życzeniem Tuska jest zostać prezydentem. Ja to rozumiem. To jest rozsądna polityka, a że ona mi nie pasuje to już inna sprawa.

Konsultowała pani swoją decyzję o odejściu z PO z mężem ?
Absolutnie nie. To są kwestie indywidualnych decyzji. To, co się teraz działo było dla mnie koszmarnym snem, który musiałam przerwać.

Mąż nie próbował pani zatrzymać?
Nie. On też uważał, że ja nigdy nie byłam prawdziwym liberałem. Ja lubię kontakty z ludźmi na wsi, w małych miasteczkach, a tego elektoratu nie było w PO. Mówiłam Jankowi, że waham się, czy nie odejść, a on powiedział, że decyzję muszę podjąć sama.

A Jan Rokita też powinien odejść?
To jest jego decyzja. Ale sądzę, że on nie ma moralnego prawa opuszczać partii w tej chwili. W PO są ludzie, którzy myślą tak jak on i dla nich powinien zostać.

Politycy PO nie chcą komentować pani decyzji. Mówią, że jest pani tylko żoną polityka.
To jest dokładnie styl liberałów. Polityk to tajny zawód tylko dla mężczyzn. Oni myślą, że zawłaszczyli politykę i sądzą, że to taki temat jak seks, o którym się głośno nie rozmawia. Ale ja zawsze traktuje takie komentarze z uśmiechem. Jak się kobieta żali, to tłumaczę jej: to jest tylko mężczyzna, zrozum go.

















Reklama