Wszystkie dokumenty z esbeskiej teczki Stanisława Wielgusa (dzięki uprzejmości "Gazety Polskiej"):
- część I [archiwum ZIP, 3MB]
- część II [archiwum ZIP, 4MB]
- część III [archiwum ZIP, 5MB]


Reklama

Hasła, odzewy, umówione znaki - wszystko jak w dobrym filmie szpiegowskim. Tylko że tym szpiegiem był Stanisław Wielgus, przyszły metropolita warszawski. Z notatek i raportów oficerów wywiadu PRL wynika, że agent "Grey" dobrze wykonywał swoje zadania. Również za granicą.

W 1973 roku Stanisław Wielgus przekazywał wywiadowi PRL informacje ze swego pobytu w Austrii. Wcześniej dostał szczegółowe informacje, jak ma spotkać się z agentem z Centrali, który miał mu przekazać listę zadań.

Hasło i odzew

"W miejscu spotkania proszę włożyć do prawej kieszeni płaszcza lub marynarki ostatni numer tygodnika <Stern>, złożony wzdłuż tak, aby gwiazda na stronie tytułowej była widoczna na zewnątrz" - napisał oficer w umowie o łączności.

W podrozdziale "hasło" są kolejne instrukcje: "Przedstawiciel Centrali wymienia pierwszy: <Czy nie był Pan miesiąc temu na wycieczce w Rzymie?> Odzew: <Nie, wybieram się do Wiecznego Miasta dopiero w przyszłym roku>".

Obaj agenci spotkali się w Salzburgu, przed fontanną obok katedry na Residenzplatz, niedaleko Cafe Clockenspeil. Miejsce spotkania było zaznaczone na pocztówce.

Z teczki abp. Wielgusa wynika, że okolice tej kawiarenki były ulubionym miejscem spotkań agentów. Pięć lat później "Grey" dostał wezwanie dokładnie w to samo miejsce. Tym razem również tygodnik "Stern" był znakiem rozpoznawczym.

"Hasło: Nawiązujący kontakt zwróci się do Pana z następującym pytaniem: <Przekazuję pozdrowienia od księdza Juliusza>. Odzew: <Dziękuję, mam nadzieję spotkać się z nim na gwiazdkę>. Po wymianie w/w zdań przedstawiciel Centrali okaże Panu znak rozpoznawczy, który Pan przekazał Centrali (spinka do mankietów koszuli)". Pod dokumentem jest tylko jeden podpis: Grey.

Spis zadań

Gdy w 1977 roku Stanisław Wielgus wybierał się do Szwecji, oficerowie wywiadu przygotowali mu dokładny spis zadań:

"W związku z Pana wyjazdem prywatnym do Szwecji na okres 4 tygodni - Służba Wywiadowcza prosi Pana o zwrócenie uwagi na następujące problemy:
- wroga działalność środowisk emigracji polskiej w odniesieniu do kraju (ulotki, broszury, wywiady w prasie, TV, publikacje);
- powiązania osób czy grup prowadzących wrogą działalność z elementami antysocjalistycznymi w Polsce (...);
- o ile możliwe, nawiązać trwałe kontakty z osobami wpływowymi w kołach naukowych (środowisko polskie) z prowadzącymi działalność publicystyczną krytyczną wobec władz i ustroju w Polsce;
- w Uppsali starać się dotrzeć do osób zajmujących się sprawami <Knexu> (Uniwersytet w Uppsali)".

Agent "Grey" mógł także liczyć na pomoc innych agentów PRL w Szwecji. "Gdyby zaszła pilna potrzeba nawiązania kontaktu - przedstawiciel nasz zwróci się za hasłem: <Czy nie był Pan miesiąc temu na wycieczce w Rzymie?> Odpowiedź: <Nie wybieram się do wiecznego miasta dopiero w przyszłym roku>. Znak rozpoznawczy (spinka) nie obowiązuje" - instruował Stanisława Wielgusa oficer PRL-owskiego wywiadu.

Agent oddany, bez fanatyzmu religijnego


Jest człowiekiem b. inteligentnym, kulturalnym, o szerokich horyzontach myślowych. Mimo swojego zawodu (ksiądz) jest człowiekiem praktycznym. W pracy z nami szczery, oddany, zachowujący jednak pewną dozę samodzielności - tak napisał w 1977 r. o Stanisławie Wielgusie podpułkownik SB J. Mazurek w tajnej notatce dla zwierzchników.

Mazurek pisze, że Wielgus z bezpieką współpracował od 1967 roku.

Kim był Wielgus w oczach SB? Reprezentuje wysoki poziom intelektualny. lt;Greygt; nieustannie pracuje nad sobą. Jest dobrym patriotą. Docenia wagę przemian, jakie zaszły w Polsce po II wojnie światowej. Wyzbył się fanatyzmu religijnego, patrzy trzeźwo na rozwój spraw w świecie i kraju - pisali o Wielgusie w październiku 1977 r. oficerowie SB ppłk L. Mroczek i płk N. Grzechowiak.

Utrzymywał stosunki intymne z kobietami


































"Rzadko nosi sutannę, za co swego czasu krytykowany był przez zwierzchników kościelnych. (…) Jest człowiekiem wyrobionym towarzysko. Posiada dobre warunki zewnętrzne (przystojny). Z opracowania wynika, że utrzymywał kontakty o charakterze intymnym z kobietami" - charakteryzowali duchownego oficerowie SB.

W tym samym dokumencie esbecy oceniają dotychczasową współpracę z agentem "Greyem": "Proces stopniowego pozyskiwania do współpracy rozpoczęto w 1967 roku. Początkowo był to konsekwentnie prowadzony dialog. (…) W miarę odbywanych spotkań wzrastało zaufanie <Greya> do Służby Bezpieczeństwa. Coraz swobodniej dzielił się z pracownikiem SB własnymi poglądami. (…) W rezultacie pięcioletniej współpracy uzyskano od <Greya> szereg konkretnych informacji, stanowiących znaczną wartość operacyjną".

Typował księży na agentów

Donosy "Greya" dotyczyły - jak piszą esbecy - przede wszystkim: charakterystyk księży, którymi interesowała się SB, typowania kandydatów na agentów wśród duchownych, relacji ze spotkań i konferencji naukowych, rozgrywek personalnych w KUL oraz Kurii.

Agent "Grey" był wysoko oceniany: wartość jego donosów "wzrasta, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że dotyczą one środowiska charakteryzującego się dużym stopniem hermetyczności".

Wielgus za przekazywane informacje był też nagradzany: "<Grey> w okresie współpracy przywiązywał dużą wagę do konspiracji. Za dostarczone informacje wynagradzany był okresowo wartościowymi upominkami".

Z dokumentów wynika też, że "agent został przeszkolony w zakresie:
- konspiracji
- metod działania obcego wywiadu
- ośrodków naukowych na Zachodzie prowadzących interesujące naszą służbę badania
- organizacji dotarcia do tych ośrodków
- interesujących nas materiałów
- zasad łączności z Centralą".

"W wyniku pełnego zrozumienia naszych potrzeb i przeszkolenia podpisał obowiązujące dokumenty /umowa o współpracy, instrukcje, umowa o łączności/ i wyjechał na początku bm. W charakterze kadrowego współpracownika wywiadu PRL do wykonania wieloletnich zadań na Zachodzie" - tymi słowami kończy się jeden z raportów z września 1973 roku.


Ja, Grey Wielgus Stanisław...






















W Lublinie 23 lutego 1978 roku Stanisław Wielgus podpisał umowę o współpracy:

"Ja, Grey Wielgus Stanisław, syn Adama, ur. 23.04.1939, zgadzam się dobrowolnie do współdziałania ze służbą wywiadowczą PRL w czasie mego pobytu za granicą. Moje współdziałanie będzie polegać na:

1. Wykonywaniu zadań wywiadowczych na terenie RFN i krajach przeciwnika określonych w instrukcjach centrali służby wywiadowczej PRL. W ramach moich obiektywnych możliwości zlecane mi zadania będę wykonywał z największą dokładnością i sumiennością w głębokiej trosce o pomyślną realizację przyjętych zadań instruktażowych zlecanych mi przez wywiad PRL, mając na uwadze dobro i interesy Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej.

2. Zachowaniu bez względu na okoliczności, jakie mogą zaistnieć w ścisłej tajemnicy przed wszelkimi władzami i osobami, nie wyłączając najbliższej rodziny, rodzaju związków, jakie łączą mnie ze Służbą Wywiadowczą PRL, oraz charakteru czynności, które realizuję na rzecz tej Służby.

Wcześniejsza umowa o współpracy z 28 września 1973 roku gwarantowała Wielgusowi "środki zabezpieczające wykonanie ustalonych zadań: instruktaż, opiekę prawną, środki materialne". Umowa przewidywała m.in. "dotarcie i rozpoznanie wybranych placówek naukowych zajmujących się problematyką Polski i innych krajów socjalistycznych z zastrzeżeniem, że nie chodzi w tym przypadku o działalność tradycyjną tych placówek i naukowców, ale o ich szczególną działalność badawczą w zakresie teorii i metodyki wykonawczej, przeznaczoną na użytek ośrodków walki ideologiczno-politycznej Zachodu".







Reklama

A jeśli Wielgusowi "zabiegi o pozostanie w NRF nie będą przynosiły pożądanych rezultatów, należy poczynić starania o wyjazd do jednego z amerykańskich ośrodków politologicznych".