"Newsweek" sugeruje, że zajmujący się rolnictwem, wysoko postawieni politycy wykorzystują swoje wpływy do "wysysania" unijnych dotacji z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Robią to za pośrednictwem dzieci. Przepisują im ziemię, a następnie odpowiednio naciskając na urzędników ARiMR, wymuszają przyznawanie dotacji rolnych.

Reklama

Tygodnik twierdzi, że prominentna działaczka Samoobrony, Danuta Hojarska załatwiła swojemu synowi Danielowi 50 tys. zł dotacji na modernizację 30-hektarowego gospodarstwa. Według informatorów "Newsweeka" Hojarska wielokrotnie wydzwaniała do ARiMR. Sama tego nie potwierdza, ale atakuje dziennikarzy, którzy o to pytają: "Wara wam od tego! Nie wasza sprawa" - krzyczy Hojarska i grozi - "Daniel powiedział, że dziennikarzy psami poszczuje. Nie jest osobą publiczną i nie macie prawa się nim zajmować".

Z kolei wiceminister rolnictwa Jan Ardanowski (PiS) nawet nie zaprzecza, że przepisał ziemię swoim dzieciom, które następnie dostały dotację od ARiMR. Będąc jeszcze prezesem Krajowej Rady Izb Rolniczych przepisał 4,3 ha na syna i 2,9 ha na córkę. Mimo że były to śmiesznie małe powierzchnie, agencja dała pociechom ministra ogromne dotacje.

Były wojewoda kujawsko-pomorski, Józef Ramlau również przepisał trochę ziemi na syna. Trochę, bo pole Michała Ramlaua ma jedynie około hektara. Na dodatek, syn polityka nigdy nie zajmował się rolnictwem, a studia rolnicze dopiero zaczyna. "Newsweek" twierdzi, że te sprawy to wierzchołek góry lodowej.