Informator DZIENNIKA związany z prokuraturą twierdzi, że na koncie miała znajdować się sześciocyfrowa suma. Rachunek na hasło Archibald miał zostać otwarty najprawdopodobniej w Coutts Banku lub EFG Banku, dla których pracował Peter Vogel - zwany bankierem lewicy.

Jacek Piechota, były minister gospodarki, w rozmowie z DZIENNIKIEM stanowczo twierdzi, że nie miał konta w Szwajcarii, choć nie zaprzecza, że znał Vogla.

"Z czym się panu kojarzy hasło Archibald?" - zapytał DZIENNIK.
"Tak wabił się pies Vogla" - odparł.

Piechota poznał Vogla w latach 90., kiedy był szefem sejmowej komisji łączności. Vogel pracował wtedy jako przedstawiciel holenderskiej spółki telekomunikacyjnej.

W rozmowie z DZIENNIKIEM Piechota przyznał, że kolejny raz spotkał się z Voglem, gdy był ministrem gospodarki, czyli po 2001 roku: "Vogel poszukiwał klientów do banku. Chodziło mu o biznesmenów, którzy mają miliony na kontach. Prosił o kontakt z Aleksandrem Gudzowatym, ale mu nie pomogłem" - mówi Piechota.

Jednak czy są twarde dowody na to, że Piechota ma konto w Szwajcarii? Jarosław Kaczyński rozmawiał o tym z ministrem spraw wewnętrznych Januszem Kaczmarkiem. Ten wypowiadał się szeroko w mediach na temat kont. Twierdził, że politycy lewicy mają tajne rachunki za granicą, a zgromadzone na nich środki prawdopodobnie pochodzą ze źródeł przestępczych. Powoływał się na wiedzę z czasów, gdy pełnił funkcję prokuratora krajowego, czyli do lutego 2007 r.

Z wystąpienia na wystąpienie minister był jednak ostrożniejszy. Cztery dni temu w TVN 24 powiedział, że chodzi nie o konta, a o jeden rachunek: "Należy do osoby, która w pewnym czasie pełniła funkcje państwowe i brała udział w prywatyzacji" - oznajmił.

Premier pytał szefa MSWiA o szczegóły: "Minister stwierdził, że widział takie konto" - mówił Kaczyński we wtorkowych "Sygnałach Dnia". Premier nie podał jednak nazwiska polityka, właściciela konta.

Z informacji DZIENNIKA wynika, że Jacek Piechota przewija się w materiałach prokuratury. Nie można wykluczyć, że Vogel używał nazwiska ministra jedynie jako chwytu reklamowego, by zachęcić biznesmenów do otwarcia konta w Szwajcarii.

Były minister zeznawał w tej sprawie w prokuraturze w zeszłym roku. Przyznaje, że śledczych interesowały kontakty Vogla z otoczeniem Aleksandra Kwaśniewskiego. Jak ustalił DZIENNIK, Vogel przyznał się w październiku 2005 r. w rozmowie z oficerem ABW do wizyt w siedzibie prezydenta, gdzie miał odwiedzać Marka Ungiera. Prokuratorzy znaleźli niezbite dowody, że w tym przypadku bankier mówi prawdę.

"Dlatego uważamy, że i w innych sprawach Vogel jest wiarygodny. Czekamy na pomoc prawną ze Szwajcarii, stamtąd mają nadejść niezbite dowody, że politycy mieli tajne konta" - tłumaczy prokurator znający akta śledztwa.

W marcu DZIENNIK ujawnił zeznania Marka Dochnala. Siedzący w areszcie lobbysta wymienia w nich nazwiska ludzi lewicy, którzy mają posiadać tajne konta Szwajcarii. Oprócz Piechoty rachunki mieli mieć prezydenccy ministrowie Marek Siwiec i Marek Ungier, były minister zdrowia Mariusz Łapiński i były szef NFZ Aleksander Nauman. Wszyscy zaprzeczyli tym informacjom.


Piechota: Nie mam żadnych milionów

Paweł Reszka, Robert Zieliński: Według naszych informacji minister spraw wewnętrznych i administracji oraz premier pana mieli na myśli, mówiąc o polityku SLD posiadającym konto w szwajcarskim banku...

Jacek Piechota: Nie miałem i nie mam takiego konta. Jeśli pan Kaczmarek ma taką wiedzę, niech ją w końcu upowszechni. Może zrobi to przed sądem, gdy SLD go pozwie.

Co panu mówi hasło Archibald?
Tak wabił się pies Petera Vogla. Ale ja nie ukrywałem, że znam tego człowieka od początku lat 90. Wtedy, jako pracownik holenderskiej firmy telekomunikacyjnej, zorganizował wyjazd parlamentarzystów. Tydzień w Holandii wystarczył, aby solidnie porozmawiać. To wtedy usłyszałem o jego rodzinie w Szwajcarii i psie imieniem Archibald.

Podobno na koncie o tym haśle zdeponowana jest sześciocyfrowa suma.
Jestem rozczarowany. Obiecywałem 50 procent sumy leżącej na moim mitycznym koncie, jeśli ktoś je odnajdzie. Ale liczyłem na to, że są to miliony dolarów. Nawet po wypłaceniu nagrody sporo by mi zostało.

Zarzuty o posiadanie majątku z niewiadomych źródeł na tajnym szwajcarskim koncie to nie są żarty.
Poważnie mówiąc, jestem zdumiony. Kiedy ostatnio spotkałem Petera Vogla, był już przedstawicielem szwajcarskiego banku. Szukał klientów dla swojej firmy. Ale interesowali go ludzie, którzy na rachunku mogą zdeponować miliony dolarów. Ze zrozumiałych względów ja nie wchodziłem w rachubę.

Czy chwalił się wtedy zdobytymi klientami?
Mówił o współpracy z Markiem Dochnalem. Chciał także, abym pomógł mu spotkać się z Aleksandrem Gudzowatym. Ale ja nie miałem bezpośrednich kontaktów z tym biznesmenem. Właśnie tacy klienci interesowali Vogla.

Może używał pana nazwiska do budowania swojej pozycji, chwalił się znajomością?
Mówił o tym, że zna się z licznymi politykami. Więc prawdopodobnie przed innymi wspominał i o mnie. Aby nie było wątpliwości - Vogel tłumaczył, że ma kontakty po każdej stronie sceny politycznej.

Dziś prokuratura zakłada, że te tajne konta służyły ukrywaniu łapówek z prywatyzacji. Czy brał pan udział w tych procesach?
Ministerstwo Gospodarki nie podejmowało decyzji bezpośrednio rzutujących na los przedsiębiorców. To działo się raczej w Ministerstwie Skarbu. Zastanawiałem się i zastanawiam, na jakich decyzjach te miliony mógłbym zarobić. I dotąd nie mam pojęcia.













































Reklama