Juliusz Werenicz, były szef zespołu wojskowych pilotów doświadczalnych i były szef komisji badania wypadków lotniczych, skomentował wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego na temat samolotu Tu-154M. Szef PiS stwierdził m.in., że maszyna, która była - jak powiedział - przerobionym bombowcem, nie powinna się rozsypać.

Reklama

"Trzeba totalnego ignoranta, żeby tak mówić. Bombowiec? Tu- 154 to nie kopia bombowca, to raczej kopia boeinga 727" - mówi dr Werenicz. Tłumaczy, że samolot pasażerski to delikatna konstrukcja, a tupolew od zachodnich maszyn różnił się nieco mocniejszym podwoziem i skrzydłami. Wzmocnienia te zaprojektowano z myślą o radzieckich lotniskach z nierówną nawierzchnią.

Jako śmieszną określił opinię Jarosława Kaczyńskiego, że tupolew powinien "skosić drzewa", a nie tracić po zderzeniu z nimi skrzydło. "Nie znam takich sytuacji, by uderzenie w drzewo nie spowodowało bardzo poważnych uszkodzeń. Były nawet przypadki, że samoloty myśliwskie, o dużo mocniejszej konstrukcji, ulegały destrukcji po zderzeniu z drzewem" - podkreśla ekspert.

Nie zgadza się on także z twierdzeniem szefa PiS, że przy lądowaniu w lesie i na błocie mogło zginąć dużo mniej ludzi. "To wywody ignoranta. Pod Smoleńskiem nie było awaryjnego, zaplanowanego lądowania w lesie, tylko podejście do normalnego lądowania, a to zasadnicza różnica" - podkreśla i przypomina, że pilot nie zmniejszył prędkości, a ją zwiększył i dodatkowo ściągnął ster, co wywołało jeszcze większe przeciążenia.

Reklama

Zdaniem dr. Werenicza, nie można winy za katastrofę zrzucać na kontrolerów. "Kontroler mógł wprowadzić w błąd tylko w jednym przypadku – gdyby powiedział, że pogoda jest lepsza lub gorsza niż w rzeczywistości niż była. Ale i tak ostateczną decyzję podejmuje kapitan – jeśli nie widzi pasa, mówi dziękuję, nie ląduję i do widzenia. Taka jest procedura" - stwierdza.