Tygodnik "Wprost" informuje, powołując się na nieoficjalne doniesienia, że Donald Tusk chce bardzo skrócić listę ustaw, które zgodnie z planem pracy rządu, miały trafić do Sejmu.

Reklama

"Do wyborów zostało już tylko kilkanaście posiedzeń Sejmu. Premier mówił, że nie ma sensu wysyłać do parlamentu ustaw, których posłowie i tak nie zdążą uchwalić" - tak jeden z ministrów relacjonuje argumentację, którą posługiwał się szef rządu na przedostatnim posiedzeniu gabinetu.

Prawo zakłada, że po ukonstytuowaniu się nowego Sejmu, po wyborach, projektu ustaw, którymi posłowie nie zdążyli się zająć - przepadają.

Donald Tusk - według tych informacji zalecił szefom resortów, by do końca obecnej kadencji parlamentu wybrali jeden kluczowy projekt legislacyjny i na nim skupili uwagę. Jak wylicza tygodnik, oznaczać to może znaczne skrócenie listy zapisanej w planie pracy rządu. Pierwotnie zawierała ponad sto projektów, może z niej zostać najwyżej 30.

Reklama