Posłanka PiS w specjalnym oświadczeniu napisała, że nie zna prokuratora Pasionka i nigdy z nim nie rozmawiała. Przekonuje także, że wbrew informacjom "Gazety Wyborczej" nie weszła nielegalnie w posiadanie tajnych informacji dotyczących śledztwa smoleńskiego. Wszelkie tego typu sugestie nazwała kłamstwem i zapowiedziała, że spotkają się one z "odpowiednią reakcją reprezentującego ją adwokata".

Reklama

Kempa zapewnia również, że autor tekstu nie ma żadnych dowodów na potwierdzenie swych tez, a z nią nawet nie próbował się skontaktować.

Zdaniem posłanki, artykuł mógł być inspirowany przez osoby, które chcą zdyskredytować prokuratora Pasionka, a w szczególności jego postulat, by postawić zarzuty członkom rządu i kancelarii premiera w związku z przygotowaniem wizyty Lecha Kaczyńskiego w Katyniu.

Według "Gazety Wyborczej", prokurator Marek Pasionek miał opowiadać o kulisach śledztwa smoleńskiego agentom wywiadu USA. Śledczy miał też przekazywać informacje politykom PiS.

Reklama