B. posłanka SLD Barbara Blida w kwietniu 2007 r. zastrzeliła się we własnym domu, gdy wkroczyli tam funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego prowadzący śledztwo ws. tzw. mafii węglowej. Jej sprawę od jesieni 2007 r. badała sejmowa komisja śledcza. We wtorek przewodniczący komisji Ryszard Kalisz (SLD) zaprezentował przygotowany przez siebie projekt jej końcowego sprawozdania.

Reklama

Projekt sprawozdania krytycznie ocenia Święczkowski. "Na razie przeczytałem wnioski z raportu i przejrzałem resztę - odnoszę wrażenie, że to jest bajdurzenie jakiegoś chłopca, pijaczka spod budki z piwem. Stwierdzenia we wnioskach raportu, w zakresie wszystkich osób, nie są oparte na żadnym materiale dowodowym. To są jakieś fantasmagorie wysnute nie wiem z czego, może z chmur, może pan Kalisz jest chiromantą" - powiedział w rozmowie z PAP były szef ABW.

Według przedstawionego projektu sprawozdania, Święczkowski miał podczas narady u premiera przekazywać niejawne informacje dotyczące postępowania w tzw. aferze węglowej osobom nieuprawnionym "w warunkach naruszających wymogi stosownych przepisów prawa".

Święczkowski powiedział, że nawet w zeznaniach, jakie złożyli przed komisją b. szef MSWiA Janusz Kaczmarek i b. komendant główny policji Konrad Kornatowski (obaj stracili stanowiska w wyniku afery gruntowej - PAP), nie ma mowy o tym, by szef ABW ujawnił wtedy jakiekolwiek informacje operacyjno-rozpoznawcze. Święczkowski podkreśla, że nie miał takiej wiedzy w sprawie tzw. mafii węglowej.

Reklama



"Ten zarzut jest tak kuriozalnie głupi - tak muszę powiedzieć - wskazujący na to, że ktoś, kto przygotowywał te wnioski - bo nie sądzę, że by był to pan Ryszard Kalisz - po prostu nie przeczytał materiału dowodowego zgromadzonego przez komisję" - powiedział Święczkowski.

Jego zdaniem zarzuty wobec innych osób wymienionych w raporcie są "piramidalnie absurdalne". Święczkowski zaznaczył, że na powstanie międzyresortowego zespołu do zwalczania przestępczości zorganizowanej i postawienie na jego czele ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry pozwalały przepisy ustawy o Radzie Ministrów. Według Kalisza premier Jarosław Kaczyński, nie wnosząc o powołanie Ziobry na stanowisko wicepremiera, "wbrew konstytucji zrobił go +nadministrem+".

Reklama

"Twórcy tegoż projektu raportu nie mają zielonego pojęcia o Kodeksie postępowania karnego, o Kodeksie karnym, o ustawach o Radzie Ministrów, o konstytucji, a w szczególności o ustawach dot. służb specjalnych, policji i prokuratury" - ocenił Święczkowski.

Podkreślił też, że w zakresie zarzutów, jakie postawiono mu w projekcie sprawozdania, śledztwo prowadziła prokuratura w Łodzi i zdecydowała się na umorzenie tego postępowania.



W podobnym tonie wypowiada się były zastępca Święczkowskiego, Grzegorz Ocieczek, któremu w projekcie sprawozdania zarzucono, że gdy był w domu Blidy i sprawował nadzór nad prowadzonymi tam czynnościami, miał dopuścić "do popełnienia wielu błędów przez funkcjonariuszy ABW" i utrudnić prawidłowy tok postępowania po śmierci Blidy.

"To jest dla mnie całkowity absurd" - powiedział PAP. Również on podkreśla, że wątek związany z postawionymi mu w projekcie sprawozdania zarzutami, wyjaśniała prokuratura i śledztwo umorzyła.

Chodzi o Prokuraturę Okręgową w Łodzi, która w kwietniu umorzyła śledztwo dot. nieprawidłowości przy zabezpieczaniu śladów i dowodów na miejscu zdarzenia po śmierci Blidy. Prokuratura uznała, że nie ma dowodów na to, że ślady i dowody były zacierane. Decyzję łódzkiej prokuratury o umorzeniu tego śledztwa wciąż bada Prokuratura Generalna. Łódzka prokuratura nie uznała zażalenia na decyzję o umorzeniu pełnomocnika rodziny Blidów. W najbliższym czasie zażalenie wraz z aktami sprawy mają zostać przesłane do Sądu w Siemianowicach Śląskich.