Słomka, który wyraził zgodę na podawanie swojego nazwiska, nie przyznaje się do winy.

O zakończeniu trwającego sześć lat śledztwa w tej sprawie i sporządzeniu aktu oskarżenia przeciwko politykowi i czworgu jego współpracowników poinformował we wtorek zespół prasowy śląskiej policji. Oskarżonym grozi do 8 lub do 10 lat więzienia.

Reklama

"Są oni podejrzani o kierowanie i udział w zorganizowanej grupie przestępczej, nadużycia w sporządzaniu list z podpisami osób zgłaszającymi kandydatów w wyborach, oszustwa, podrabianie dokumentów oraz fałszywe zeznania" - powiedział podkom. Jacek Pytel ze śląskiej policji. Zarzuty dotyczą zarówno wyborów parlamentarnych, jak i prezydenckich.

"Nie fałszowałem podpisów, nie namawiałem do ich fałszowania. To są jakieś bajki. Widziałem w sądzie apelacyjnym, że jest ok. dwustu kobiet, które - jak ustaliły policja i prokuratura - fałszowały podpisy własnych mężów i dzieci" - skomentował Słomka, według którego śledztwo w jego sprawie było prowadzone przez prokuraturę w sposób nieprawidłowy i powinno być zakończone.

Reklama

Zakończone już aktem oskarżenia postępowanie prowadzili policjanci z wydziału korupcji Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach oraz Prokuratura Okręgowa w Gliwicach. Podkom. Pytel podkreślił, że było to bodaj największe w Polsce postępowanie pod względem liczby przesłuchanych świadków - w sumie w ciągu kilku lat przesłuchano grubo ponad 60 tys. osób z całej Polski, z czego ponad 52 tys. spoza woj. śląskiego. Policjanci pytali świadków, których nazwiska i inne dane znalazły się na listach poparcia Słomki i jego komitetu wyborczego, czy rzeczywiście udzieliły mu takiego poparcia. Listy przekazało śledczym Krajowe Biuro Wyborcze.

Jak powiedział PAP Słomka, "wydawanie kilkunastu milionów złotych na trwające sześć lat śledztwo jest marnotrawstwem pieniądza publicznego". Dodał, że dotychczas nie otrzymał "ani dokumentu potwierdzającego zakończenie śledztwa, ani aktu oskarżenia". "Nie znam tych zarzutów. Nie rozumiem, dlaczego najpierw przekazuje się je mediom, i to na dodatek parę dni przed wyborami. Dlaczego nie informuje się mnie jako strony" - powiedział.



Reklama

Śledztwo doprowadziło do ustalenia kilku mechanizmów, dzięki którym oskarżeni zbierali podpisy lub wchodzili w posiadanie danych wyborców. "Jeden z mechanizmów polegał na tym, że osoby korzystające z pomocy żywnościowej, którą kierowali i wydawali oskarżeni, zamiast pokwitowania jej odbioru nieświadomie podpisywały się na listach poparcia" - wyjaśnił podkom. Pytel.

Słomka zaprzecza, aby miał coś wspólnego z takim procederem. "Nigdy nie wydawałem żywności. Był jakiś wolontariusz z Ruchu Obrony Bezrobotnych, który wydawał mleko i zbierał być może w tym czasie podpisy. Ale on nie ma nic wspólnego ze Słomką, którego komitet wyborczy musiał zebrać ponad 100 tys. podpisów. Nie rozumiem więc, jak to jest możliwe, że komitet wyborczy jest traktowany jak grupa przestępcza. Taka teza jest w sposób oczywisty absurdalna" - powiedział PAP oskarżony.

Inną formą było oferowanie przez komitet wyborczy pracy w obwodowych komisjach wyborczych - osoby zainteresowane tym musiały wpłacić 20 zł oraz zebrać odpowiednią liczbę podpisów na listach poparcia kandydata. Gdy miały z tym kłopoty - dokonywały fikcyjnych wpisów, aby dostać pracę w komisji. Wykorzystywano też podpisy z innych, poprzednich wyborów.

Pierwsze zarzuty w tej sprawie Słomka usłyszał w 2006 r.; później, w toku śledztwa, postawiono mu kolejne, związane z niewiarygodnością tysięcy podpisów poparcia. W połowie lipca 2006 r. podejrzany został aresztowany. Sąd zwolnił go po kilkunastu dniach, po zażaleniu obrony. Po opuszczeniu aresztu Słomka określił ciążące na nim zarzuty jako absurdalne; mówił że przypominają one te, jakie stawiano mu w czasach PRL. Pytany, czy na listach poparcia jego komitetu doszło do fałszerstw, odpowiedział, że nie wie, bo nie miał na to wpływu i możliwości weryfikacji.

W związku z aktem oskarżenia na internetowym blogu Słomki znalazło się datowane na 6 lipca oświadczenie biura prasowego Konfederacji Polski Niepodległej-Obóz Patriotyczny, w którym partia "zdecydowanie protestuje przeciwko politycznej nagonce prowadzonej przez dyspozycyjne media wobec naszego środowiska". Działacze partii napisali, że "dla gliwickiej Prokuratury Okręgowej wiarygodnym partnerem i jednym z prowadzących postępowanie jest (...) b. funkcjonariusz MSW PRL", prowadzący - jak napisano - przeszukania w domu lidera już w roku 1985.

"Protestujemy przeciwko użyciu wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania do bieżącej walki politycznej. Nie da się nie zauważyć, że na kilka miesięcy przed wyborami - zresztą ponownie - za pomocą pomówień rzuca się błotem w więźnia politycznego PRL, która posiada IPN-owski status pokrzywdzonego" - napisano w komunikacie, apelując o "wyrażanie sprzeciwu i przesyłanie protestów".



Adam Słomka w PRL był działaczem opozycyjnym. W latach 1991-2001 był posłem na Sejm RP I, II i III kadencji. W wyborach prezydenckich popierała go koalicja ugrupowań patriotycznych Polska Konfederacja-Godność i Praca. Komitet wyborczy Polska Konfederacja-Godność i Praca utworzyły w czerwcu 2005 r. m.in. Konfederacja Polski Niepodległej, Ruch Obrony Bezrobotnych-Stowarzyszenie Ogólnopolskie, a także Krajowa Wspólnota Emerytów, Rencistów i Kombatantów.