Prokuratorzy z Naczelnej Prokuratury Wojskowej podczas wtorkowej konferencji prasowej zaprezentowali ogólne wnioski płynące z ekspertyzy firmy ATM, która wyprodukowała jedyny polski rejestrator lotu, obecny na pokładzie TU-154M, który rozbił się 10 kwietnia 2010 roku. Poinformowali też, że prokuratura zamierza stawiać zarzuty w śledztwie smoleńskim w wątku wojskowym.

Reklama

>>> Prokuratura nosi się z zamiarem stawiania zarzutów za Smoleńsk. Czytaj więcej >>>

Prokuratorzy potwierdzili, że rejestratory samolotu przestały działać na ok. 1,5 do 2 sekund przed zderzeniem z ziemią. Przyczyną - według biegłych - było uszkodzenie instalacji elektrycznej, choć - jak zaznaczają - z tego faktu nie można wyciągać jakichś szczególnych wniosków, gdyż do katastrofy doszło po urwaniu skrzydła samolotu, jego przechyleniu, a później obróceniu.

Macierewicz w reakcji na konferencję prokuratury zwołał własną konferencję w Sejmie. Oświadczył na niej: "Dzisiaj jednoznacznie prokuratura potwierdziła, iż badania, które dokonała w oparciu o analizę skrzynki ATM, i jak rozumiem innych danych, potwierdzają tezy +białej księgi+, że do tragedii doszło na skutek awarii zasilania na wysokości co najmniej 15 m nad poziomem pasa, między 60-120 m przed uderzeniem w ziemię. I to jest informacja absolutnie kluczowa".

Reklama

W jego ocenie, analiza przedstawiona we wtorek przez prokuratorów potwierdziła, że "bezpośrednią przyczyną tragedii była utrata zasilania na wysokości 15 m".

"Fakty są bezsporne. Samolot utracił zasilenie na wysokości 15 m, na dwie sekundy przed uderzeniem w ziemię. (Samolot) nie dlatego się rozpadł, że uderzył w ziemię. Katastrofa nastąpiła na 15 m nad poziomem pasa i to powinno być przedmiotem rzeczywistej analizy i rzeczywistego badania tych czynników w Polsce, które chcą wyjaśnić, co się naprawdę stało, a nie (...) udowadniać cudze tezy i opinie oraz dokonywać pewnej rozgrywki politycznej" - podkreślił Macierewicz.

Szef parlamentarnego zespołu zaznaczył także, że "niesłychanie istotne" jest to, iż prokuratura na podstawie zbadanych paramentów lotu i danych ze skrzynek TU-154M nie może wykluczyć wydania przez kpt. Arkadiusza Protasiuka komendy odejścia na drugi krąg i wciśnięcia przez niego przycisku "uchod".

Reklama



Prokuratorzy poinformowali we wtorek, że rejestrator ATM nie wykazał, aby system odejścia w ostatnich sekundach lotu TU-154M był aktywny, a rejestratory parametrów lotu nie zarejestrowały 10 kwietnia 2010 r. żadnych niesprawności maszyny aż do zderzenia jej skrzydła z drzewem o godz. 8.40 i 59 sekund.

"Dlaczego ten przycisk nie zadziałał, dlaczego w skrzynce ATM nie ma odzwierciedlenia tego faktu, dlaczego ten system nie został uruchomiony, mimo użycia przycisku +odejście+?" - pytał Macierewicz. Jak ocenił, te zagadnienia powinny być przedmiotem "wnikliwych i solidnych badań".

Szef zespołu pytał także, na jakiej podstawie szef MSWiA Jerzy Miller pod koniec czerwca przekazał premierowi Donaldowi Tuskowi raport z prac komisji badającej przyczyn katastrofy smoleńskiej, skoro we wtorek NPW potwierdziła, że do tej pory strona polska nie dostała od Rosjan m.in. kompletnej dokumentacji medycznej z sekcji zwłok.

"Co takiego czytał pan Donald Tusk, jeżeli nie miał miarodajnej i kompetentnej analizy fonoskopijnej czarnych skrzynek? Jeżeli nie miał danych z sekcji zwłok? Nie mówiąc o innych materiałach, na których brak użalali się słusznie dzisiaj prokuratorzy. Jeżeli tych zasadniczych danych pan minister Miller nie posiadał, to co dał panu premierowi Tuskowi i na jakiej podstawie opierają się wnioski pana ministra Millera, które mają być za trzy dni przedstawione?" - pytał Macierewicz.

We wtorek Naczelna Prokuratura Wojskowa ujawniła ponadto, że zamierza stawiać zarzuty w śledztwie smoleńskim w wątku wojskowym. Szef NPW gen. Krzysztof Parulski nie chciał powiedzieć, kiedy śledztwo miałoby wejść w fazę "przeciwko osobom" (co następuje, gdy prokurator przedstawi zarzut podejrzanemu), ale pierwszy raz potwierdził, że możliwe są zarzuty w wątku wojskowym. Według szefa NPW, prokuratorzy kończą realizację planu śledztwa w sprawie katastrofy, jaki określony został w maju. Następny ma powstać po tym, jak prokuratura otrzyma raport komisji kierowanej przez Jerzego Millera.