Minister Joanna Mucha uniezależniła przyznawanie nagród rocznych od wyników finansowych - podaje tvp.info. Wedle serwisu szefowa resortu sportu chciała w swym rozporządzeniu dotyczącym premii chciała zawrzeć jeszcze jeden zapis. Zgodnie z nim nagrody roczne mogliby dostawać także ci pracownicy, którzy są zatrudnieni zaledwie sześć miesięcy.

Reklama

Sprawa ma związek z kontrowersjami wokół półmilionowej premii, jaką otrzyma zdymisjonowany właśnie szef Narodowego Centrum Sportu Rafał Kapler, odpowiedzialnego za budowę Stadionu Narodowego. Okazuje się jednak, że może to być wierzchołek góry lodowej.

17 stycznia minister Joanna Mucha wydała rozporządzenie dotyczące nagród rocznych dla szefów podmiotów zależnych od ministerstwa. Nagrody mogą wynieść nawet trzykrotność miesięcznego uposażenia, które przykładowo w Centralnym Ośrodku Sportu wynosi na stanowiskach kierowniczych około 9 tys. netto - podaje serwis tvp.info. Wedle jego ustaleń, z zarządzenia zniknął zapis o uzależnieniu premii od dodatniego wyniku finansowego czy chociażby zmniejszenia strat. A to oznacza, że wycięte zostało zastrzeżenie stosowane w kluczowych resortach, jak MON, MSZ czy MSW.

Zapis miał zniknąć na wniosek Tomasza Lenkiewicza, byłego dyrektora Centralnego Ośrodka Sportu, dziś pełniącego funkcję wiceministra skarbu. Chodziło o zmiany w prawie, które miały utrudniać zaksięgowanie wypracowanego przez COS zysku.

Jednak kontrowersje może budzić próba przeforsowania innego zapisu, wedle którego do nagrody rocznej uprawnieni byliby pracownicy, którzy są zatrudnieni zaledwie od sześciu miesięcy. Tu jednak zadecydował sprzeciw resortów skarbu i finansów. Co ciekawe, resort kierowany przez Joannę Muchę próbował bronić tego zapisu, ostatecznie jednak skapitulował.

Reklama

Otwarte zostaje pytanie, czy ten zapis miał umożliwić przyznanie nagrody wicedyrektorowi COS Markowi Wieczorkowi, najsłynniejszemu fryzjerowi w Polscezastanawia się w rozmowie z tvp.info poseł PiS Tomasz Latos z sejmowej komisji sportu. Wieczorek zaś zatrudnionym niedawno właścicielem sieci salonów fryzjerskich w Lublinie. Joanna Mucha, która gęsto tłumaczyła się z tego posunięcia kadrowego, przekonywała, że ma on kompetencje do pełnienia wysokiego stanowiska w COS.