Ale to nie jest żadna spisana lista. To była moja luźna rozmowa z prezesem, w której padło kilka nazwisk. Mówiliśmy, że osoby, które mają ogromną wiedzę o mechanizmach i początkach III RP, a dziś krytykują władzę, mają problemy. Są wyciszane. Ale absolutnie nie miałam na myśli likwidacji fizycznej, tylko podważanie ich wiarygodności przez stawianie im zarzutów - zapewnia we "Wprost" prof. Jadwiga Staniszkis.

Reklama

W rozmowie miały paść nazwiska m.in. Zbigniewa Siemiątkowskiego, któremu mają być stawiane zarzuty w sprawie więzień CIA w Polsce, gen. Gromosława Czempińskiego i gen. Sławomira Petelickiego. Te nazwiska profesor Staniszkis wymieniała też kilka tygodni temu w rozmowie z tygodnikiem "Uważam Rze".

Słowa Jarosława Kaczyńskiego o "liście osób zagrożonych" wywołały burzę. Jak podało Radio ZET prezes PiS został już przesłuchany w tej sprawie przez śledczych. Staniszkis tłumaczy, że nie o to jej chodziło.

Jak wynika z informacji "Wprost" Staniszkis zgodziła się jednak, by Kaczyński ujawnił jej nazwisko w prokuraturze.