Sekretarz klubu PO Paweł Olszewski powiedział we wtorek PAP, że podpisanie konwencji to decyzja rządu. Zawsze akceptujemy decyzje rządu. Jest to decyzja jak najbardziej słuszna, nie będzie żadnych rozbieżności w klubie - zapewnił.

Reklama

Dopytywany, czy podczas głosowania nad ustawą upoważniającą prezydenta do podpisania aktu ratyfikacji zostanie wprowadzona dyscyplina klubowa, odparł, że kwestia ta nie była jeszcze dyskutowana wewnątrz klubu. Mamy decyzję rządu i jestem w pełni przekonany, że jest ona w zdecydowanej większość akceptowalna dla parlamentarzystów PO - powiedział Olszewski.

Pytany o spór, do jakiego na tle konwencji doszło pomiędzy pełnomocniczką rządu ds. równego traktowania Agnieszką Kozłowską-Rajewicz, która przekonywała, że dokument należy jak najszybciej ratyfikować, a ministrem sprawiedliwości Jarosławem Gowinem, który widział w nim wyraz ideologii feministycznej, Olszewski odparł: Dopóki nie ma decyzji, zawsze można dyskutować. Decyzja zapadła i będzie realizowana.

Zwolennikami ratyfikacji konwencji są kluby SLD i Ruchu Palikota. "Podpisanie konwencji to znakomita wiadomość. Cieszymy się, że wreszcie do tego doszło. Lepiej późno niż wcale. Czekaliśmy na to długo - powiedział we wtorek PAP rzecznik klubu Ruchu Palikota Andrzej Rozenek. Jak dodał, posłowie RP będą jednogłośnie opowiadali się za ratyfikacją konwencji.

Reklama

Również rzecznik Sojuszu Dariusz Joński zapewnił, że SLD poprze ustawę dotyczącą ratyfikacji konwencji. Podpisanie konwencji to oczekiwany od kilku miesięcy krok w dobrą stronę - powiedział Joński we wtorek PAP. Jego zdaniem drugi krok, czyli ratyfikacja, będzie trudniejszy ze względu na - jego zdaniem - niejednoznaczną postawę PO.

Chcielibyśmy, aby konwencję ratyfikować najszybciej jak to możliwe, ale doskonale wiemy, że zabarwienie tego Sejmu jest prawicowe. Nie chodzi tylko o PiS i Solidarną Polskę. Obiekcje miała też część posłów PO i PSL - stwierdził. Wyraził obawę, że ze względu na to konwencji może nie udać się ratyfikować w obecnej kadencji Sejmu. Mniej jednoznaczne poglądy w sprawie konwencji są w PSL. Jeśli popatrzeć na inne głosowania dotyczące kwestii światopoglądowych, to w PSL zawsze prawa strona przeważała. Podobnie może być także i w tej sprawie - powiedział PAP chcący zachować anonimowość polityk Stronnictwa.

Rzecznik PSL Krzysztof Kosiński zwrócił uwagę, że konwencja budzi wiele emocji o charakterze światopoglądowym, a w przypadku głosowań dotyczących tego typu kwestii w PSL nigdy nie ma dyscypliny partyjnej. Jak dodał, również w sprawie ratyfikacji konwencji każdy z posłów PSL będzie głosował według własnego sumienia.

Reklama

Przeciwnikami ratyfikowania konwencji są PiS i Solidarna Polska. Wiceprzewodniczący sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny Stanisław Szwed (PiS) zaznaczył w rozmowie z PAP, że jego klub od początku był przeciwny podpisaniu konwencji. Uważamy, że decyzja rządu o jej podpisaniu jest szkodliwa i zupełnie niepotrzebna. Nie było konieczności podpisania tej konwencji przez nasz rząd - powiedział poseł PiS.

Solidarna Polska jest przeciwna ratyfikacji konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet. Rzecznik SP Patryk Jaki zapowiedział, że jego partia będzie szukała w Sejmie koalicji przeciw przyjęciu tej konwencji.

Jaki ocenił we wtorek na konferencji prasowej, że konwencja to maczuga do zwalczania polskich historycznych osiągnięć. Wtórował mu poseł SP Piotr Szeliga: Solidarna Polska jest zdecydowanie przeciwna konwencji. Rząd polski uderza w polską rodzinę, bo ta konwencja szkodzi Polsce i tradycyjnym wartościom. Zdaniem Szeligi konwencja to koń trojański organizacji feministycznych.

Na początku grudnia rząd jednomyślnie wyraził zgodę na podpisanie konwencji; zdecydował też o złożeniu oświadczenia, że będzie stosować konwencję o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej zgodnie z zasadami polskiej konstytucji. Pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, która we wtorek w Strasburgu podpisała w imieniu Polski konwencję, oceniła, że przygotowanie do ratyfikacji potrwa ok. dwóch lat.

Konwencja Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej została przedstawiona do podpisu w maju 2011 r. w Turcji. Polska jest 26. państwem, które ją podpisało. Aby weszła w życie, konieczne do tego jest jej ratyfikowanie, przyjęcie lub zatwierdzenie przez 10 sygnatariuszy, w tym przynajmniej przez 8 państw Rady Europy. Stroną konwencji może stać się Unia Europejska.

Polska złoży także dwa zastrzeżenia. Pierwsze - do artykułu 30 (ust. 2) - dotyczącego odszkodowań od państwa, których mogą żądać ofiary przemocy. Polska zastrzega, że będzie stosować ten artykuł wyłącznie w stosunku do pokrzywdzonych będących obywatelami Polski lub Unii Europejskiej oraz w trybie własnego prawa krajowego.

Drugie zastrzeżenie - do artykułu 44 (ust. 1 lit. e) - ws. przepisów dotyczących ścigania przestępstw, o których mowa w konwencji - stanowi, że Polska zastrzega, że nie będzie stosować postanowień konwencji w przypadku, kiedy przestępstwo popełnione zostało przez osobę z miejscem stałego zamieszkania na terytorium Polski, ale niebędącą obywatelem naszego państwa.