Prof. Pawłowicz przekonywała w miniony piątek, by nie fundować słodkiego życia nietrwałym, jałowym związkom osób, z których społeczeństwo nie ma żadnego pożytku.

Reklama

Co do zasady prof. Pawłowicz miała rację. Ale wszyscy wiemy, że ma nieprzewidywalny temperament, poniosły ją emocje, przegrała i obrywamy w wojnie, która mogła być wygrana - mówi "Rzeczpospolitej" członek Komitetu Politycznego PiS.

Obowiązuje dyrektywa, że nie wolno wypowiadać się posłom na tematy, na których się nie znają. Mamy wyznaczone swoje specjalizacje. Prof. Pawłowicz nie jest od wojen kulturowo-światopoglądowych - wyjaśnia inny rozmówca z PiS. A członek komitetu partii dodaje: Nie możemy mówić o nowej jakości języka w polityce, a później pozwalać na tak konfrontacyjne zachowania.

Bezpośrednio po wystąpieniu w PiS zapanowała konsternacja, oficjalnie jednak władze partii opowiedziały się za posłanką Pawłowicz. Tymczasem wczoraj za jej słowa przeprosił w RMF FM prof. Piotr Gliński. Ja się z tymi wypowiedziami nie zgadzam – właśnie jeśli chodzi o formę czy o niekulturalny styl wypowiedzi - mówił prof. Gliński.

Reklama

Tymczasem sama Pawłowicz przekonuje: - Od kolegów mam pełne poparcie. Niektórzy może się trochę wahali, ale jak jest zmasowany atak na jedną osobę, to widzą, jak to wygląda, i mnie wspierają.

Z profesorem Glińskim często się spieramy, ostatnio krytykowałam jego wizję społeczności obywatelskiej. Mam wrażenie, że w ogóle mojego wystąpienia nie słuchał, tylko zna je z medialnych relacji - dodaje.