Kościół przypomina człowiekowi o nadrzędności prawa Bożego nad prawem stanowionym przez prawodawcze instytucje - powiedział kardynał Stanisław Dziwisz podczas obchodów Bożego Ciała. Te słowa wzburzyły Leszka Millera. Szef Sojuszu stwierdził, że prymat Ewangelii nad prawem stanowionym może istnieć tylko w państwie wyznaniowym. W liście Miller poprosi o ustosunkowanie się prezydenta do tego fragmentu homilii.

Reklama

Leszek Miller dodał, że jeśli prezydent poprze słowa kardynała Dziwisza, to niezbędna będzie nowelizacja konstytucji. Ironicznie stwierdził, że przy uchwalaniu nowych ustaw posłowie będą musieli konsultować się z duchownymi w swoich diecezjach. Szef SLD nie wycofał się także ze stwierdzenia, że państwo oparte na doktrynie bożej jest jak "Iran Chomeiniego". Dodał, że nowoczesne państwo, jakim jest Polska, nie może funkcjonować w ten sposób.

Powrót do praktyk z czasów PRL - tak PiS komentuje ostrą krytykę Leszka Millera wobec kardynała Dziwisza. Zbigniew Girzyński z PiS uważa, ze ze strony SLD taka reakcja to powrót do starych czasów. - Miller wraca do fatalnych praktyk Wojciecha Jaruzelskiego i próbuje zakazać księżom wygłaszać zdania, w których nakazują wiernym przestrzeganie przykazań. Albo czas mu się zatrzymał na czasach komuny, albo nic nie rozumie - skwitował poseł Girzyński.

Nie rozpętujemy kolejnej wojny Państwo-Kościół - apeluje szef ludowców Janusz Piechociński. Tak wicepremier komentuje pomysł SLD skierowania listu do Bronisława Komorowskiego, w sprawie słów kardynała Stanisława Dziwisza. - To kolejny zabieg marketingowy - twierdzi Janusz Piechociński. Jak mówi z wartościami nie powinno się walczyć, które sprawdziły się przez tysiąclecia i pokolenia.

Reklama

W demokratycznym wolnym państwie kardynał Stanisław Dziwisz miał prawo wyrazić swoje poglądy - dodaje Janusz Piechociński. Jak mówi nie widzi tutaj zagrożenia aby Kościół coś komuś narzucał w Polsce.

Platforma Obywatelska dystansuje się od kłótni o nadrzędność prawa w Polsce. Poseł PO Krzysztof Kwiatkowski powiedział, że dyskusja na ten temat jest bezcelowa, bo jasne jest jakie prawo obowiązuje w Polsce. W ocenie polityka Platformy cała sytuacja nie wymaga zaangażowania prezydenta.

Sprawa była również szeroko komentowana przez gości audycji "Śniadanie w Trójce" w Polskim Radiu.

Reklama

Europoseł SLD Wojciech Olejniczak mówił, że prezydent powinien odpowiedzieć na apel Leszka Millera, który poprosił głowę państwa do ustosunkowanie się do słów kardynała Dziwisza. - Uważam, że nie powinno tak być, by hierarcha kościelny wzywał parlamentarzystów do tego, by prawo Boże było nad prawem stanowionym, oczekujemy, że prezydent odpowie na list Leszka Millera - oświadczył Wojciech Olejniczak.

Zdaniem posłanki PO Julii Pitery, III RP jest takim ustrojem, w którym każdy może wypowiadać swoje poglądy. - Wydaje mi się nieporozumieniem, żeby uważać, że nie ma rozdziału Kościoła od państwa, tylko dlatego, że jakiś biskup wyraził swój pogląd - stwierdziła Julia Pitera.

Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak podkreślał, że Kościół ma prawo i obowiązek do wypowiadania się w ważnych kwestiach.

W Polsce katolicy stanowią większość, to, co mówi Kościół powinno być słuchane, gdyż mówi o wartościach - argumentował poseł PiS. Europoseł PSL Jarosław Kalinowski przypominał, że w sprawach in vitro czy aborcji stanowisko Kościoła jest i pozostanie niezmienne. - Jestem zdziwiony tym, że niektórzy się oburzyli na to, że hierarchowie wyrazili swoje zdanie - powiedział Jarosław Kalinowski.

Zdaniem eurodeputowanego Marka Siwca reprezentującego Ruch Palikota, to Kościół brutalnie ingeruje w politykę państwa. - Istota problemu polega na tym, że z łapami hierarchowie mieszają się w proces ustawodawczy - oburzał się Siwiec.

Europoseł Solidarnej Polski Jacek Kurski przekonywał, że cała dyskusja jest bezcelowa. - Jedni są wierzący, a inni nie, dlatego tu nie będzie konkluzji - skwitował polityk Solidarnej Polski.

Jan Lityński z Kancelarii Prezydenta argumentował, że każdy ma prawo zabierać głos w debacie publicznej. - Nikt nie może dyktować Kościołowi co ma mówić kardynał Dziwisz - ocenił doradca Bronisława Komorowskiego.