Zdjęcia zrobiono podczas spotkania ministra obrony narodowej Tomasza Siemoniaka z żołnierzami JW GROM, podczas obchodów 23. rocznicy jego utworzenia. Pod tekstem głównym opisującym przebieg wydarzeń zamieszczono galerię. Problem w tym, że na miniaturach widać twarze odznaczanych tego dnia żołnierzy GROM, choć te powinny pozostać zamazane. Na dużych zdjęciach rysy twarzy już ukryto.

Reklama

- To poniżej standardów - ocenia w rozmowie z dziennik.pl Roman Polko, który do listopada 2007 roku był p.o. szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Przypomina, że kiedy on dowodził siłami specjalnymi, to np. podczas wizyty Leszka Millera obowiązywała niepisana umowa, że twarze żołnierzy GROM, jak i ich personalia nie będą ujawniane. - Jeśli już w mediach pojawiały jakiekolwiek fotografie, to były one robione z daleka, a po drugie - nigdy od frontu - podkreśla.

Zauważa przy tym, że w przypadku armii innych państw przy każdej tego typu sytuacji sporządza się plan medialny, tymczasem w Polsce wpadka medialna goni wpadkę. Przypomina m.in. sytuację, kiedy światło dziennie ujrzały plany budynków czy też informacje o przetargach, dotyczących zakupów dla GROM.

- Zdarzyło się i tak, że w dzienniku urzędowym MON opublikowano dane o dodatkach do pensji, na podstawie których można było wysondować liczbę pracowników i poznać zdolność bojową danej jednostki - wskazuje także.

Reklama

- W Polsce nie ma standardów, a sytuacje, które wielokrotnie miały miejsce, przyrównać można do pola kapusty. O ile za granicą dziennikarzom i fotoreporterom pokazuje się dwie główki kapusty, o tyle w Polsce pozwala się im hasać po polu kapusty jak zającom - dodaje jednym tchem.

Zdaniem rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej nie ma tymczasem powodu do niepokoju.

- W mojej ocenie nie ma możliwości rozpoznania twarzy - mówi dziennik.pl Jacek Sońta, rzecznik prasowy MON. Zastrzega przy tym, resort jest wyczulony na ochronę wizerunku żołnierzy GROM. I dlatego - jak deklaruje - sprawie ma się ponownie przyjrzeć.

Po publikacji dziennik.pl sprawę skomentował także sam minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak. Każde publikowane zdjęcie ma akceptację dowództwa GROM. Nie ujawnia tożsamości żołnierzy - można przeczytać na jego profilu na Twitterze.