Wczoraj prokuratura wojskowa poinformowała, że według jednej z 4 analiz, w próbkach pobranych w Smoleńsku nie stwierdzono śladów materiałów wybuchowych. Jednocześnie zastrzegła, że czeka na kolejne opinie i dodatkowe analizy.

Reklama

Rafał Grupiński z PO nie ma wątpliwości, że komunikat prokuratury jednoznacznie rozstrzyga kwestię Nie było żadnych materiałów wybuchowych na pokładzie samolotu, ani na ciałach ofiar - podkreśla i mówi, że "jest to dobitne potwierdzenie wcześniejszych ustaleń".

Według prezydenckiego doradcy Henryka Wujca, śledczy spieszą się pod wpływem społecznej presji, stąd takie działanie prokuratury. Zarzucano prokuraturze, że działa zbyt wolno, że nie wyjaśnia tych kwestii - mówi Wujec. Jego zdaniem "to uspokaja trochę taką sytuację krajową".

Z kolei Ludwik Dorn z Solidarnej Polski nie potrafi odgadnąć, skąd wziął się komunikat prokuratury. Na czym ma polegać to uspokajanie, że z jednej strony jedna instytucja, policyjna i wiarygodna, coś stwierdziła, a z drugiej strony potrzebny jest czas na dodatkowe badania- mówi Dorn.

Reklama

Wojciech Olejniczak z SLD nie widzi nic złego w komunikacie śledczych i ocenia, że jest on jasny. Cieszę się, że w tym przypadku, jak jest dowód, że nie ma żadnych śladów materiałów wybuchowych, i jest to potwierdzone po raz kolejny, że to jest opublikowane - zaznacza polityk.

Z kolei według Marka Siwca z Twojego Ruchu, wczorajsza informacja śledczych jest zagadkowa. Gdybym ja miał odpowiadać za komunikację publiczną w imieniu prokuratury, to nigdy bym nie pozwolił na wysyłanie tego typu sygnałów. Bo jest kontrproduktywny. Znak zapytania (...) neguje, to co jest pozytywne, w tym co oni zrobili, co zbadali do tej pory - mówi Siwiec.

Marek Sawicki z PSL doszukuje się politycznych motywacji wczorajszego komunikatu Z jednej strony jest jasny komunikat centralnego laboratorium, że materiałów wybuchowych nie stwierdzono, a prokuratura szuka kolejnych badań, kolejnych dowodów. No to widać wyraźnie, że jest to działalność typowo polityczna.- ocenia Sawicki.

Reklama

Mariusz Błaszczak z PiS z kolei przypomina, że śledczy przez ponad 2 lata ustalają, czy materiały wybuchowe były czy nie. Wczorajszy komunikat nie przybliżył nas do wyjaśnienia tej kwestii. Podano opinię, że nie ma opinii w tej sprawie - mówi Błaszczak. Dodaje, że działanie wojskowych prokuratorów jest niepoważne.

Wczoraj prokuratura wojskowa poinformowała, że analiza fizykochemiczna próbek materiału z katastrofy smoleńskiej nie wykazała obecności materiałów wybuchowych oraz substancji będących produktami ich degradacji. Śledczy zastrzegli, że w sprawie próbek trwają dwie analizy opinii z zakresu chemii i jedna z zakresu mechanoskopii i metaloznawstwa.

Janusz Wójcik z Naczelnej Prokuratury Wojskowej zaznaczył, że opinia fizykochemiczna nie zamyka kwestii ewentualnej obecności materiałów wybuchowych na próbkach. Opinia ta jest niepełna, a miejscami niejasna - dodał. Śledczy wystąpili w związku z tym do autorów ekspertyzy z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji o opinię uzupełniającą. Ma ona pojawić się do końca marca.