Minister sprawiedliwości uznał za absurdalne spekulacje o ewentualnym podrzuceniu pornograficznych materiałów do celi Mariusza Trynkiewicza. Cześć mediów sugeruje, że były to działania ministerstwa, mające dopomóc w przetrzymaniu przestępcy w areszcie. W wywiadzie dla TVP1 Marek Biernacki oświaczył, że wśród wariantów postępowania przewidywanych przez resort nie było prowokacji.

Reklama

My mamy warianty rozpisane praktycznie aż do wakacji - powiedział minister - Resort liczył się bowiem z takim rozwojem wydarzeń, że sprawy związane z zakończeniem kary Mariusza T. mogą potrwać nawet do czerwca. Jednak wśród tych wariantów nie było ewentualności przeszukania celi i znalezienia tam obciążających materiałów - zapewnia Marek Biernacki.

Szef resortu sprawiedliwości podkreślił, że trzeba poczekać na działania prokuratora, który ustali przebieg wydarzeń. Śledczy musi ustalić, czy ktoś postronny wchodził do celi skazanego i jaki był przebieg rewizji. Dodał, że prokuratura dysponuje odpowiednim nagraniem wideo.

Marek Biernacki twierdzi, że nie wie, co znaleziono podczas ostatniej rewizji w celi Mariusza Trynkiewicza. Nie chciał komentować wiadomości, czy materiały mają charakter dziecięcej pornografii.

Mariusz Trynkiewicz kończy dziś odsiadywanie wyroku za zabójstwo czterech chłopców. Pierwotnie była to kara śmierci, ale po amnestii z 1989 roku karę zamieniono na 25 lat pozbawienia wolności.

Reklama