- Dzisiaj PiS w pełni zgadza się z tezą i kierunkiem polityki, która została wyrażona podczas posiedzenia nadzwyczajnego Sejmu przez szefa Komisji Spraw Zagranicznych Grzegorza Schetynę, że droga Ukrainy do Unii Europejskiej musi biec przez Warszawę. W tym mamy pełną zgodę. Polska, polski premier, winni być najbardziej aktywni w tej kwestii w ramach możliwości, którymi dysponujemy jako członek wspólnoty europejskiej, a w wymiarze militarnym członek paktu północnoatlantyckiego - mówi Brudziński w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej".

Reklama

W wywiadzie przyznaje co prawda, że polityka zagraniczna Bronisława Komorowskiego, Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego względem naszych sąsiadów i Wschodu nie była trafiona, ale zaraz dodaje, że jeśli chodzi o Ukrainę PiS mówi z rządem jednym głosem. Mimo starań dziennikarza Brudziński unika mocnych uderzeń w rząd, prezydenta i Donalda Tuska.

Prezydent Komorowski popełnił błąd, nie kontynuując polityki Lecha Kaczyńskiego, podobnie jak Donald Tusk postąpił nieroztropnie zbaczając z twardego, realistycznego kursu względem Rosji obranego przez rząd PiS. Ale obecnie w związku z sytuacją na Ukrainie jesteśmy zdeterminowani, żeby być w tej sprawie ponad sporem politycznym i nie wytykać błędów, tylko skupić się na wspólnym rozwiązaniu problem, z którym mamy dzisiaj do czynienia.

Ale polityk krytycznie wypowiada się na temat misji Radosława Sikorskiego. Twierdzi, że szef MSZ podał tlen Janukowyczowi, a negocjowane przez niego porozumienie posłużyło Putinowi do uwiarygodnienia siebie i swojej polityki.

Reklama

Brudziński odpowiada też na pytanie o postawę premiera Węgier wobec Ukrainy. Wiktor Orban był od dłuższego czasu dla PiS wzorem, a w sprawie Ukrainy umywa ręce, bo dostał pożyczkę od Rosji.

Gest Orbana łamie solidarność Unii Europejskiej. Pewnego rodzaju nadużyciem jest stwierdzenie, że PiS wzoruje się na Orbanie, szczególnie jeśli chodzi o politykę zagraniczną. Wiele rzeczy proponowanych przez premiera Węgier uważamy za działania zmierzające w słusznym kierunku. Natomiast w kwestii Ukrainy, jego stanowisko oceniam krytycznie. Podobnie oceniam przedstawicieli tych państw, które mają zasadniczo większy wpływ na politykę europejską, a takiej solidarności również nie wykazują.

Ale - poza Rosją - to właśnie Niemcy budzą największe obawy Brudzińskiego. Polityk twierdzi, że obawia się "egoizmu Niemiec" - Tym bardziej, że jako mieszkaniec Szczecina widzę wyraźnie, czym w praktyce ten egoizm może skutkować. Myślę tutaj o gazociągu Nord Stream. I chociaż na początku tego konfliktu optymistyczna mogłaby wydawać się opinia, którą rzekomo miała przekazać Angela Merkel prezydentowi Obamie po rozmowie z Putinem, a mianowicie, że Putin „odjechał," to dziś wyraźnie widać, że pani kanclerz jest głównym hamulcowym w sprawie wspólnego twardego stanowiska UE.

Brudziński mówi też wywiadzie o stanie polskiej armii. Jego zdaniem jest ona za mała. Co sądzi o powrocie do zasadniczej służby wojskowej? - Jakiś element zwiększania liczby rezerwistów w kontrze do zupełnie niewydolnego programu narodowych sił rezerwy powinien powstać. Jestem zwolennikiem dalszego uzawodowienia polskiej armii, dalszej reorganizacji, żeby było więcej Indian, a mniej wodzów, i jestem za tym, aby znacznie większe nakłady środków popłynęły na modernizację armii z wykorzystaniem polskiego przemysłu zbrojeniowego. Uważam, iż byłoby dobrze aby jak najwięcej młodych ludzi, świadomych i chcących realizować swoją obywatelską i patriotyczną postawę również w ramach powszechnego obowiązku obronnego, miało taką możliwość, np. w formie przeszkolenia podczas studiów - mówi Brudziński.