Szpieg z Krainy Deszczowców grasuje na wałach i straszy Polaków - kpił z wizyty Jarosława Kaczyńskiego na południu Polski premier Donald Tusk. Szef rządu, zapytany dlaczego on sam nie pojawił się w zagrożonych miejscowościach, stwierdził, ze jeśli tylko jego obecność okaże się konieczna, to pojedzie na południe Polski. Dodał jednak, że dramatu nie powinno być.

Reklama

Trwa ładowanie wpisu

Nie można jednak wykluczyć lokalnych podtopień, które mogą wystąpić w miejscowościach górskich i podgórskich - powiedział szef rządu. Jak dodał, opady są trochę mniejsze niż prognozowano wczoraj.

Sytuacja jest daleka od tego, co działo się w 2010 roku - uspokajał premier, dodając, że wszystko zależy od dalszego przebiegu opadów. Jak mówił, nic nie wskazuje na to, by fala na rzekach mogła przybrać takie rozmiary jak 4 lata temu.

Reklama

>>>Błaszczak: Napuszony premier będzie biegał po wałach

Dziś na południowy-wschód kraju udał się prezes PiS Jarosław Kaczyński. U ujścia Sanu do Wisły lider opozycji krytykował rząd za - jak mówił - brak działań w związku z bezpieczeństwem na wałach.

Prezes PiS straszy w ten sposób ludzi - stwierdził Donald Tusk. Jak wyliczał, w ciągu ostatnich 4 latach ponad 5 tysięcy razy naprawiano wały oraz zbudowano prawie 900 kilometrów nowych umocnień na rzekach.

Reklama

Są też te wielkie inwestycje na zbiornikach, począwszy od Świnnej Poręby, skończywszy na Żuławach i to inwestycje rzędu 1,5 miliarda złotych, one są w trakcie lub na ukończeniu - mówił premier Tusk.

Wczoraj synoptycy ostrzegali przed ulewnymi opadami deszczu. Dziś dyrektor IMGW Mieczysław Ostojski zaapelował, by nie wywoływać paniki poprzez nieprawdziwe doniesienia o nadchodzącej powodzi.