Wróciłem wczoraj z delegacji, miałem już dwa bankiety, restauracja jest pełna, goście się uśmiechają, nic się u nas nie zmieniło. Nasze VIP roomy niejednokrotnie były sprawdzane przed służby i zawsze okazywały się całkowicie bezpieczne. Od wczoraj nikt zresztą nie odwołał żadnej rezerwacji na VIP room - mówi portalowi gazeta.pl Robert Sowa

Reklama

Jego zdaniem, nie ma żadnego dowodu, że rozmowy Marka Belki z Bartłomiejem Sienkiewiczem i Andrzeja Parafianowicza ze Sławomirem Nowakiem toczyły się w restauracji "Sowa i przyjaciele". Nie słyszałem, żeby ktoś tam mówił, że siedzimy w Sowie & Przyjaciołach i jemy jagnięcinę. Na nagraniu jest jedynie stukot kieliszków. Nie wiem, jaki ktoś ma interes, twierdząc, że to wydarzyło się właśnie tutaj. Usłyszałem już komentarz, że najwidoczniej znalazłem się w nieodpowiednim miejscu i czasie i płacę za to, że moja restauracja jest lubiana przez polityków i biznesmenów, którzy czują się tu dobrze. Chcę podkreślić, że ja jestem od kulinariów, nie interesuje mnie, czym zajmują się goście - dodaje.

CZYTAJ TAKŻE: Belka, Sienkiewicz i... ośmiornica. Co jedli politycy na spotkaniu?>>>

ZOBACZ WIĘCEJ: Młody Tusk, OLT i Smoleńsk, k... jakieś pierdoły. CIEKAWE WĄTKI Z ROZMÓW>>>

Reklama

ZOBACZ TAKŻE: Siatkarzy problemy z podatkami, kpiny z Grasia... Rozmowa Nowaka z Parafianowiczem>>>